Translate

niedziela, 30 czerwca 2013

Malutka miłość

Stiles nie wiedział co stało sie z rodzicami Dereka, jedyne o czym miał pojęcie to to że ich tutaj nie ma i każdy był zdenerwowany z tego powodu. Szczególnie Derek. Co sprawiało że Stiles też był zdenerwowany.Nie wiedział co powiedzieć, ani co zrobić by Derek znów się uśmiechnął i Stiles miał ochotę płakać tak mocno jak Derek. Zresztą, dlaczego Derek płakał? Jego mamusia i tatuś niedługo wrócą, prawda?

Wszyscy opuścili pogrzeb, Stiles usłyszał jak jego tata tak właśnie nazywa to wydarzenie. Jego rodzice powiedzieli że będą czekać przy samochodzie razem z wujkiem Dereka (tym strasznie zdziwaczałym wujkiem) który zanim odszedł wspomniał coś o tym że Stiles powinien pocieszyć Dereka. Po dziesięciu minutach bezmyślnego gadania i przeszywającej ciszy po stronie Derek'a, Stiles zorientował się że pocieszanie nie jest jego mocną stroną.

Więc Stiles postanowił byc cicho. Uznał że lepiej bedzie jeśli się zamknie, i zrobił to chociaż teraz nikt dorosły go o to nie prosił, i czekał aż Derek zakończy "żałobę". Podsłyszał jak jego tata wymawia to słowo i zrozumiał , że właśnie to Derek teraz robił. Stiles niezdarnie zapiął kurtkę wstrząsany niską temperaturą, lecz sęk w tym że Stiles wcale nie chciał odejść, i zostawić Dereka samego mimo że przymarzał do szpiku. Stiles chciał być z Derekiem tak długo aż przestanie tęsknić za mamą i tatą.

"Będę za nimi tęsknic"  szepnął, lekko łamiącym się głosem gdy świeża fala łez zaczęła staczać się w dół jego twarzy. Rodzice Dereka musieli wyjechać bardzo daleko, bo on przecież nigdy nie płakał. Chyba że sprawa była poważna. I to było całkowitym przeciwieństwem Stiles'a który płakał prawie o wszystko. Oczywiście zrzucał to na czteroletnią różnicę wieku między nim a dwunastoletnim Derekiem. Gdy Stiles będzie w jego wieku, przestanie płakać z byle powodu bo nie będzie już dzieckiem.
Derek mu to obiecał.

"Ja też" Stiles przytaknął. Przypominając sobie panią i pana Hale. Zawsze lubili sie przytulać i całować (Stiles słyszał coś o nich jak o "partnerach", ale tak naprawde nigdy nie rozumiał co to znaczy) dawali Stilesowi ciasteczka i mleko sprawiając że Bożo Narodzeniowa kolacja stawała sie jeszcze lepsza, i czytali mu bajki do poduszki gdy Stiles zostawał na noc u Derek'a. Zastanawiał się jak będzie się żyć bez nich, jak zachowanie Dereka zmieni się wiedząc że nie ma ich wokół.

"Nigdy więcej już ich nie zobaczę" Derek zmarszczył brwi wpatrując się we własne stopy, zupełnie jakby wstydził się tego co mówi, wstydził się okazywać słabość i łzy. Stiles zbliżył się do niego, chwytając jego dłoń w swoją i splatając ze sobą ich palce. Stiles przygryzł wargę myśląc jak by zareagował na wieść o odejściu własnych rodziców. Kto by go całował i mówił że go kocha? Kto by założył mu kurtkę, bo jego palce zawsze były zbyt niezdarne by zrobić to samemu? Kto zaśpiewałby mu do snu, gdy zbudzi go koszmar? Derek nie będzie w stanie zrobić żadnej z tych rzeczy, nie bez rodziców.

"Moi rodzice dają mi za dużo miłości, moge się nią z tobą podzielić" Stiles uśmiechnął się,wspinając się na paluszkach, przyciskając wargi do policzka Derek'a czując przyjemne ciepło pod ustami. Stiles mógł pocałować Derek'a i powiedzieć że go kocha, mógł spróbować pomoc mu włożyć kurtkę gdy na dworze panował ziąb, i Stiles mógł zaśpiewać dla niego gdyby chciał.

Derek przestał płakać, mimo że jego dolna warga wciąż drżała i posłał Stilesowi nieśmiały uśmiech. Z ostatnim spojrzeniem na kamień ułożony na ziemi pod którym najwyraźniej znajdowali się jego rodzice ( każdy był tak smutny, że Stiles nie pytał jak dwoje ludzi może zmieścić się pod tak małym kamieniem) Derek zaczął iść do miejsca w którym czekali na nich rodzice Stiles'a i wujek Derek'a. Szli razem, ramie w ramie, nie wypuszczając swych dłoni z uścisku.

Fin.


niedziela, 16 czerwca 2013

Czasem miłość nie rodzi się natychmiast.

Derek nie miał dla siebie wytłumaczenia, gdy pierwszy raz wylądował ze Stiles'em w łóżku.Nie było wtedy pełni, nie ogarniała go gorączka, nie był zły ani zmartwiony.Derek miał ochotę na seks, poprostu , nie chciał czuć że kolejny raz sobie odmawia.Więc...stało się, i Boże, Derek zastanawiał się czy Stiles wiedział co czuł, czy wiedział jak rozkosznie ciasny był,czy wiedział jak brzmi gdy wzdycha wysapując imię Derek'a,i czy wie jak wygląda gdy wyrzuca swą głowę do tyłu i jęczy.Zastanawiał się czy ktoś inny o tym wie,czy może to on jest jedynym. Wątpił w to. Stiles jest poprostu... Derek nienawidził przyznawać się że ma swój "typ", ale miał i Stiles był dokładnie w jego typie.Nie był piękny,nie w sposób jaki niektórzy faceci są, ale było w nim coś , co poruszało każdą oziębłą komórkę Derek'a, i było mu przez to przykro bo Stiles był za młody by mógł zawrócić mu w głowie. Derek był przekonany że nie jest pierwszym,że wszystko jest okej bo niczego mu nie odbiera.

Nie wiedział dlaczego to sprawiało że czuł się lepiej, lecz Stiles stał się dla niego kimś ważniejszym niż tylko osobą z którą sypia. Może czuł się lepiej wiedząc że wciąż potrafi kogoś pożądać,mimo że ta druga strona wcale go nie chciała?To prawie bezpieczne. Derek był pewien jak cholera że Stiles go nie chce, ale przecież nie mógł go za to winić.
-
Pieprzyli się drugi raz i Derek'owi wcale nie było przykro.Chciałby,i wiedział że powinno tak być, ale rzecz w tym że coś było z nim nie tak.Wyglądał jak człowiek,chodził jak człowiek,mówił jak człowiek lecz wiedział że większość jego mózgu jest z natury wilcza.Nie ludzka.I to właśnie ta część Dereka nie widziała niczego złego w byciu ze Stiles'em,nie wiedział czym jest rozłąka.Bo Stiles wskakiwał na jego kolana,całował go,błagał,powtarzając jego imie i Derek odwracał go i pieprzył Stiles'a aż ten krzyczał, a potem Stiles owijał swoje nogi wokół pasa Derek'a i część niego - ta mniej ludzka mówiła: to dobrze, to normalne,czy coś jest nie tak?Za to jego ludzka połowa mówiła: nie, on jest za młody, nie wie co robi, przestań. Ale Derek powiedział, że jest bardziej wilkiem niż człowiekiem i wilk mówił okej nawet kiedy jego człowieczeństwo mówiło nie, i wilk wygrał.

Wilk myślał że Stiles go pragnął.

Człowiek wiedział lepiej.

-
Derek zauważył go pewnego dnia w kawiarni, siedział tam z przystojnym mężczyzną ,i jego wilk wył, konał, mówił: nie, nie, on jest jego, co robi z kimś innym? co takiego zrobił źle?niech ten mężczyzna odejdzie,on jest Derek'a lecz on...nie mógł go mieć.

Człowiek mówił: Czego się spodziewałeś? naprawde myślałeś że to ciebie chce? byłeś odpowiedni, byłeś dobry, ale nie jesteś facetem którego chce trzymac za rękę, nie jesteś tym przy którym chce zasypiać. To on nim jest. Ten facet jest normalny, jest tylko człowiekiem. Dotyka go jak powinien, traktuje go tak jak powinien. Boże, dlaczego nawet przez sekundę myślałeś że jesteś dla niego wystarczający? Dlaczego ktokolwiek chciałby byc z tobą? Dlaczego ktoś tak mądry ja Stiles chciałby właśnie Ciebie?

I Derek naprawde nie miał żadnego argumentu.

Więc gdy wszedł przez okno do pokoju Stiles'a tamtej nocy, nie wiedział co chce sobie udowodnić.  Z wyjątkiem Stiles'a który wciąż pachniał podnieceniem,wciąż pachniał jakby go pragnął i Derek nie mógł się opanować więc przyszpilił jego ciało swoim, pozwalając by jego wilk kolejny raz przejął kontrolę. Nawet jeśli człowiek chciał by zostawił Stiles'a w spokoju, nawet jeśli mowił: On nawet cię nie lubi, ty idioto. Przestań myślec że masz jakaś szansę. Przestań myśleć że tak będzie zawsze.Jesteś poprostu odpowiedni,i jesteś na miejscu. On tak naprawde cię nie lubi. Nie lubi cię. Nie patrzy na Ciebie gdy wymawia twoje imie, wśród znajomych. Nigdy nie mówi, nie, mam plany, bo czeka na coś lepszego niż nauka w piątkowy wieczór. Chciałby spędzić go inaczej, ale napewno nie z Tobą.

Wilk odpowiedział: Dlaczego pachnie jakby był twój? Dlaczego rozkłada nogi, całuje cię i szepta twoje imie? Czy to naprawde nic nie znaczy?

A człowiek mówił: Tak, to znaczy że jest nastolatkiem, i chce uprawiać seks. Niekoniecznie z toba.
-

Derek musiał wyjechać na miesiąc. Nienawidził być z dala od Stiles'a, ale musiał odwiedzić watahę z Seattle. Jechał tam tylko z grzeczności, bo Matthew kochał Laurę i związałby sie z nią gdyby nie umarła. Więc Derek odwiedzi jego watahe biorąc ze sobą swoich. On i Matthew byli skryci, Laura zawsze była bardziej czarująca, otwarta. Nic tego nie zmieniło, nawet jeśli Matthew się starał. Robił to nawet teraz, chciał być przyjacielem dla Derek'a.

"Jest człowiekiem?" spytał ukierunkowując swój węch"Dlaczego nie mozesz z nim porozmawiać?"
"To nie tak"
"Pachnie zupełnie jakby tak było, co cię powstrzymuje?"

I Derek nie mógł się powstrzymać by tego nie powiedzieć, bo Matthew przypominał mu Laurę, przypominał mu to co stracił. Przytulił się do niego,pozwalił sobie na bycie wilkiem i rzekł:
"On mnie nie kocha."Matthew wzdychnął i potarł dłonią plecy Dereka
"Pokocha cię. Daj mu tylko troche czasu" Matthew kochał Dereka w sposób jaki kochała go Laura, i dlatego posiadał instynkt który kazał mu dbać o niego nawet jeśli Laura leżała już nieżywa w ziemi."Czasem miłość nie zrodzi sie natychmiast"

-

Stiles pachniał innym mężczyzną gdy Derek wrócił.

Jego wilk wył w agonii, nie rozumiał, nawet jeśli jego ludzka część mówiła: nie, nie, nie, dlaczego?dlaczego? gdzie popełnił błąd? 
Stiles pachniał podnieceniem, kiedy oplótł rękoma szyję Dereka.Lecz pachniał też innym człowiekiem i Derek go odepchnął, bo nie mógł tego znieść. Nie mógł znieść że inny mężczyzna całował go, dotykał i Stiles, jego Stiles - dodał wilk, mu na to pozwolił. Stiles mówiący "Okej",mówiący "Derek'owi nie zależy", i wiedział, Derek wiedział że przez cały ten czas był dla niego nikim. Jednak to nie znaczyło, że chciał by wyrzucił mu to teraz prosto w twarz.

"Derek?" Zapytał,i pachniał jeszcze odrobiną Derek'a,pachniał jakby wciąż był Derek'a, ale pachniał też kimś innym. I to bolało.

"Z kim byłeś?" Nie chciał tego, ale zapytał.Wciąż nie mógł rozpoznać zapachu,który sprawiał że jego wilk chciał skulić się w kącie i umrzeć, chciał rozpaść się na kawałki. Bo kiedy ktoś powie ci że jesteś wystarczająco dobry by Cię pieprzyć, wystarczająco dobry by z tobą spać, ale nie dość dobry by Cię zatrzymac ,czujesz się wykorzystany. Derek dokładnie tak się czuł, chociaż nigdy nie spodziewał się tego ze strony Stiles'a mimo tego jak bardzo przygotowywał się do nieuchronnego odrzucenia.

Stiles zmarszczył brwi "Czujesz go?" I część Derek'a naprawde umarła, bo myślał że jest na to gotowy, a okazało sie że nie jest. Nie jest.Wilk wył,a człowiek wrzeszczał i Derek nie wiedział co zrobić,nie wiedział kim powinien być.Nie był człowiekiem,i nie był wilkiem,nie wiedział który z nich ma rację,który z nich jest normalny,którego z nich Stiles będzie w stanie zrozumieć."Zwiałeś bez słowa. Jak myślisz, co miałem zrobić?"

I wilk mówił: poczekaj i zrozum, że wróciłem. A człowiek na to: za mało o mnie myślałeś,zrozum że troszczyłem się o Ciebie dlatego nie ruchałem nikogo innego, ale może to jego dzika część a może to ta cywilizowana sie do tego przyczyniła i naprawde nie mogł ich rozgraniczyć.To co powiedział głośno długo jeszcze odbijało się echem w jego głowie:
"Spałeś z nim?" Stiles fuknął i rzekł:
"Co jeśli tak?" I Derek nie mógł,poprostu nie mógł.To przez wilka i przez człowieczeństwo i przez jego głupie złamane serce.To wszystko sprawiło, że się wycofał. Przeczołgał sie do okna, a potem do samochodu i Stiles go nie zatrzymał.

Nie powiedział ani słowa.

-

Erica powiedziała: "Nikt nie lubi kiedy jesteś smutny"
Boyd powiedział: "To żałosne. To przecież Stiles"
Isaac powiedział: "Mogę z nim porozmawiać."
Peter powiedział: "Oczywiście,że byś to spieprzył"
I Scott był tym który powiedział: "Stiles ma chłopaka,jasne?"

I wilk skomlał a człowiek błagał by Derek spróbował jeszcze raz.Wilk mówił: On jest mój,jest mój. Dlaczego mam pozwolic by ktoś inny go miał? A człowiek na to: Jestes nienormalny,dlaczego uwierzyłeś że masz szansę go przy sobie zatrzymać?Wilk mówił: Był mój,powinien powiedzieć mi tak,sprawiał że byłem zrównoważony,błagam,błagam niech przyjmnie mnie spowrotem.Człowiem mówił: Nie chodź tam gdzie wyraźnie cię nie chcą. To smutne.

Derek sądził że całe jego życie jest smutne.
-

Stiles miał chłopaka, James'a.To jego Derek widział wtedy w kawiarni; trzymali sie za ręce, rozmawiali, Stiles przytulał się do jego boku i żaden z nich nie zauważył Derek'a.Erica powiedziała:
"Derek,prosze musisz iść dalej.Nie chcę żeby wciąż było źle"
Derek mógł wyczuć Stiles'a z odległości 25 metrów,pachniał zadowoleniem,szczęściem i w małym stopniu podnieceniem, Stiles wcale się nie bał.Derek zwiesił głowę czując powiększającą sie dziurę w sercu, bez słowa pozwolił by Erica zabrała go stamtąd.

Tamtą noc spędził samotnie, w piwnicy w której przed laty jego rodzina spłonęła żywcem. Nikt nic nie powiedział.

-

Następnym razem gdy widział się z watahą Matthew'a, pieprzył się z kimś kogo imienia nawet nie zapamiętał.

Wcale nie czuł się lepiej.

-

"Myślę że musimy przyjrzeć się srebru troche bliżej, niż normalnie." Stiles rzekł, przygryzając lekko dolną wargę.Spojrzał w górę."Poza tym że może was zabic,dokucza wam jakoś?". Erica zaprzeczyła,ale Derek skinął głową.Reakcja alergiczna na srebro, w jego przypadku sprawiała że skóra stawała sie czerwona i swędziała.
"Dobra, wiec może zadziała na nich tak samo jak na Ciebie?Oczywiście jeśli urodzili się wilkołakami, bo przecież jest różnica między tymi którzy się urodzili, a tymi którzy zostali ugryzieni. Cholera, pieprzone zasady. Ci skurwiele napewno są urodzonymi wilkołakami."
Derek wie, że rzucili wyzwanie watasze szczególnie dbającej o czystość członkostwa. Puryści nie są powszechnie znani w ich świecie. Dla Stiles'a są jak neo-nazistowskie grzywki. Przez większość czasu Derek i jego rodzina ignorowali ich lecz gdy ośmielili się wkroczyć na terytorium Dereka, głosząc swoje gówniane wywody na temat czystości stada i hańby pod postacią człowieka Alpha miał ochote uciszyć ich na zawsze.

"Srebro ich załatwi" rzekł Stiles po dwóch miesiącach od kiedy Derek był w jego łóżku, kiedy Stiles go pragnął jednak nadal pachniał jak Derek, i wiedział co to oznacza. Wiedział. Wilk jęczał, błagał i nie potrafił zrozumieć i mężczyzna rzekł: Jesteś idiotą, skoro nadal wierzysz że masz szansę.

I to przez srebre pociski, i nieco więcej, to przez srebro w sprayu które Stiles kupił w sklepie ekologicznym i rozpylił wprost na twarz Aphy Purystów. Derek mógłby pokochać Stiles'a jeszcze bardziej za to jaki jest sprytny.

Ich Alpha rzekł "Wybrałeś dobrego partnera" w miejscu gdzie Stiles mógł go doskonale usłyszeć. I Derek wzdrygnął się, gdy Stiles zagapił sie na niego. "Powinieneś wkrótce go przemienić"
-

Stiles znalazł go bo...Stiles to Stiles i jest znacznie sprytniejszy niż ktokolwiek mógłby to docenić.

"Byłem prawiczkiem" mówi "Byłem prawiczkiem,i chciałem zebyś to był ty, ale nigdy nic nie powiedziałeś. Nie chciałem się przywiązać i być tym który błaga o uwagę. Nie chciałem, okej? Myślałem że jeśli mnie pragniesz, to coś powiesz."

"Co z James'em?"
Derek pyta,musi zapytać.

"James to nie ty." Głos Stilesa jest silny, zdenerwowany i przestraszony. Jednak pachnie jak Stiles, pachnie jakby zasze był przeznaczony dla Derek'a. Chowa twarz w szyi Stiles'a, wzdycha i Stiles mówi "Boże, jesteś pieprzonym idiotą, wiesz o tym? Serio"

"Chciałem żebyś był mój"


Stiles się zaśmiał "Zawsze byłem twój"
-

Zawsze był jego.

---------
Jestem na GG/13844201  jeśli chcesz się ze mnie pośmiać,dostać coś przedpremierowo,lub nękać mnie prośbami. Czasem je spełniam. Ponadto czasem piję Everclear. Obie rzeczy pozostawiają mnie zdezorientowaną dwudziestką z głęboką amnezją.

niedziela, 9 czerwca 2013

I tak to już jest...

Jest takie powiedzenie "Słuchaj swojego serca" wiesz że to największe przekłamanie tych czasów. Serce nie może mówić. To organ służący Ci do przetrwania, z prostymi funkcjami. Serce nie ma rozumu, i ludzie którzy "słuchają własnego serca" są głupi, bo myślą w ten sam sposób co wszyscy inni,słuchając tych samych partii swoich mózgów które chcą tego co cała reszta na ziemi. Ludzie są głupi, tak samo jak ich wypowiedzi.

Jednak twoje serce mówi, w twoim sercu jest wilk. I coraz trudniej jest go nie słuchać.

Łatwiej było na początku, gdy Scott nie przybywał gdy go wołałeś. Wilk był wściekły, bo Scott należy do stada, musi być posłuszny, ale zignorowałeś to. Ukradłeś mu ostatnią szansę na wyleczenie, i nie ważne że teraz cię za to nie znosi - nawet jeśli zawsze będzie - teraz stał się wilkołakiem na dobre. W końcu przyjdzie do Ciebie, bo wilk nie może zbyt długo szwędać się bez stada. Tak naprawde, jesteś zadowolony że nie przychodzi bo to oznacza że Stiles również nie przyjdzie. Stiles który sprawia, że wilk jest głodny czegoś innego niż krew. Stiles którego zapach możesz wyczuć wychodząc na zewnątrz.

Scott przyszedł, raz. Krzyczał, wrzeszczał i warczał na Ciebie. Za to co mu zrobiłeś, i co zrobiłeś Jacksonowi. Szukałeś wzrokiem samochodu którym przyjechał - wilk spodziewał się Jeep'a, zużytego i znanego - widzisz sedana córki Argent'ów, gdzieś za drzewami. Uspokajasz się, nawet jeśli Scott nadal na Cb wrzeszczy.
"Jackson prosił o to" Wyjaśniasz, powoli, spokojnie "Miał wybór"
"Tak, ciekawe gdzie ja miałem wybór" Scott warczy  i wilk wyglądał z twojego serca bo jest wiele rzeczy które mógłbys mu wybaczyć, ale nieposłuszeństwo się do nich nie zalicza. Scott cofa sie na widok iskry w twoich oczach, ale wciąż jest zły.
Wychodzi krótko potem,wracając do Allison z podkulonym ogonem. Pachnie jak ona, i pachnie też jak Stiles. Właśnie dlatego chcesz wrócić do spalonego szkieletu domu swojej zmarłej rodziny, do wszystkiego co zostawiłeś tak dawno i dlatego chcesz spróbować zignorować wilka mówiącego byś poszedł i wziął to co twoje.

Miesiące mijają a Jackson jest jedyną osobą jaką widujesz.

Przestajesz chodzić do miasta, bo to część umowy z Argentami, także dlatego by uspokoić policję która wciąż podejrzewa Cię o wszystko to, co zrobił twój wujek. Wilk nie cierpi tkwić w jednym miejscu, nie cierpi kiedy nie pozwalasz sobie na polowanie albo zabicie by poczuć coś więcej niż jelenią krew. Wysyłasz Jacksona w swoim zastępstwie, rachunki, gaz, jedzenie. Nie opuszczasz lasu,ani swojego domu spędzając w nim tygodnie które zacierają zimę w wiosnę i ostatecznie powoli zaczynasz go odbudowywać. Myślałeś, że już nigdy nie zobaczysz tego, gdy pierwszy raz go opuściłeś. Jednak teraz nie wyobrażasz sb byś mógł pozostawić to wszystko w tyle. Skończyłeś pokrywać dziury w dachu, a potem naprawiłeś uszkodzone ściany. Wymieniłeś okna,zdjąłeś kurz i wyrzuciłeś wszystko co spalone. Dzięki pieniądzom które zostawiła twoja rodzina, mogłeś odrestaurować dom w którym zginęli.

Wewnątrz, nie pachnie już jak śmierć i płomienie, przynajmniej nie w sposób jaki sobie to wyobrażałeś. Pachnie deszczem, lasem i chłodnym wakacyjnym powietrzem.

Pewnego dnia budzisz się i pachnie zupełnie jak... Stiles.

"Uh,halo?Jest tu kto? Pozwoliłem sobie wejść. Prosze,nie zabijaj mnie za to. Bo widzisz, nie odpowiadałeś kiedy pukałem a Jackson'a tu nie ma więc..."
Potarłeś dłonią oczy i przez moment nienawidziłeś wilka w sobie, zastanawiając się dlaczego właśnie on? ze wszystkich ludzi? Dlaczego chce go mieć?
Wilk nie odpowiedział, więc wciągnąłeś na siebie kilka ubrań zanim opuściłeś pokój, i zatrzymałeś się na szczycie schodów.
"Czego"
Spojrzał na ciebie i mimo że dziury na dachu były już zakryte wciąż mogłeś dostrzec jak promienie słoneczne tańczą w jego oczach sprawiając że błyszczą. Za to twoje oczy były czerwone, twoje paznokcie zaczynały się zmieniać i szybko zacisnąłeś pięści.... Mając nadzieję że tego nie zauważy.
"Co, nawet nie zasługuję na zwykłe "cześć" Albo, "Hej Stiles, kumplu który uratował mi życie co najmniej dwa razy i pomógł mi zabić starego alfę?" Nie stać Cię na...Nic?"
"Czego chcesz?" Warknąłeś co sprawiło że Stiles się wzdrygnął,ale pokręcił tylko głową i stanął wyprostowany.
Mogłeś to poczuć tam gdzie stałeś, nerwowość i niewygodę. Jednak jego twarz nie ukazywała żadnych słabości, i nie miałeś pojęcia dlaczego tu jest. Wilka wcale to nie obchodziło, w przeciwieństwie do Ciebie bo to stało się niebezpieczne by przebywał tu z tobą, bliskim przemiany. Z wilkiem szepczącym Ci do ucha i z zapachem Stiles'a wypałniającym twoje nozdrza, to cud, że nie przeskoczyłeś przez schody przyszpilając jego młode ciało do podłogi pieprząc go na swoim nowym dywanie.

"Chciałem ci podziękować i ... Przeprosić."

Zaskoczył Cię,ale nie poruszyłeś się, nie odpowiedziałeś. Stiles nadal mówił, coś o Scott'cie i daniu mu więcej przestrzeni, coś o zrobieniu z Jacksona mniejszego palanta zresztą to nie miało znaczenia. Bo słuchałeś tylko bicia jego serca, które nagle przyśpieszyło. Nie wiedziałeś co się z tym wiąże,ale musiało być ogromne.

"...I zobacz. Groziłeś że mnie zabijeś, że wyrwiesz mi gardło, i wszystkie te inne rzeczy. Ja poprostu,cholernie sie Cb bałem,zwłaszcza odkąd zaczęła się ta sprawa z alphą. Jednak wiem,że taki nie jesteś,prawda?"

Nie rozumiesz. Wilk jest cicho,a ty bezsensownie się gapisz.

Stiles robi krok do przodu, a ty napinasz mieśnie. Stawia kolejny,podnosząc stopę na pierwszy stopień. Sunie ku górze, zbliżając się do Cb, zmniejszając dystans między wami. I myślisz nie, nie, to est niebezpieczne. Wystrasz go, zrób coś, cokolwiek, zatrzymaj go zanim będzie za późno, ale Stiles jest już na górze, zanim nawet spróbowałeś go zatrzymać.

Nie jest aż tak wysoki jak ty, ale jest blisko. Zdumiewa Cię jak jasne są jego oczy. Jasne, duże i wpatrujące sie prosto w Ciebie.

"Chciałem żeby Scott cię zabił, kiedy Peter jeszcze żył. Chciałem byś był martwy, bo myślałem że będziesz w stanie zrobić wszystko to czym się odgrażałeś. Jednak teraz rozumiem, nigdy nie skrzywdził byś kogoś kto na to nie zasługuje. Więc, przepraszam za to." Jego serce wciąż bije przyśpieszonym rytmem, możesz poczuć zbierający się na dłoniach chłopaka pot, czekasz by mowił dalej.

Oblizuje usta i spogląda w górę na twoje usta, wraca by na dłuższą sekundę zajrzeć Ci w oczy mówiąc:
"Za to też przepraszam" zanim chwyta twoją twarz w dłonie i miażdży twoje usta.

To dziwne, nieco bolesne i niewątpliwie jest to jeden z pierwszych prawdziwych pocałunków Derek'a. Bo Stiles nie ma pojęcia co robi gdy cicho pojękuje wprost do twojej buzi, ale wilk wyje w zwycięstwie smakując coraz bardziej i bardziej jego ust, rozumiesz że chcesz tak pozostać na wieki. Bez namysłu przesuwasz dłońmi na szyję i obejmujesz jego szczękę, sprawiając by pocałunek stał się bardziej komfortowy. Rozchylasz wargi szturchając swym językiem jego usta, Stiles natychmiast je otwiera pozwalając Ci go prowadzić póki presja ulatnia się i pozostaje jedynie przyjemne ciepło. Jęczy gdy twój język namietnie tańczy dookoła jego, Stiles potrafi wpędzić twoje ciało w gorączkę cholernych dreszczy (co właśnie robi) i to tylko za sprawą samego głosu. A wiesz przecież że smakuje jeszcze lepiej niż pachnie. Zatapiasz się ssąc jego dolną wargę,trzymasz ją między zębami. Twoje kły wtapiają się w najdelikatniejszą skórę lecz nie na tyle byś mógł ją przebić. Oczywiste że tego nie chcesz. Odrywasz się od jego warg,tylko po to by całować gładką skórę szczęki chłopaka, skórę na jego karku. Ostrość twych zębów podrażnia jego żyły gdy wymawia twoje imie. Chcesz go ugryźć, przemienić, uczynić go tylko i wyłącznie twoim. Chcesz go naznaczyć i pieprzyć go aż nie będzie już pachniał sobą, a zacznie pachnieć jak ty - od środka. Jednak to wilk szepcze Ci teraz do ucha, zaczyna Cię kontrolować i musisz przestać zanim całkowicie przejmie nad tobą władzę.

 Więc odpychasz go, sprawiając że potyka sie i prawie spada ze schodów. Spoglądasz ukradkiem na jego usta które stały się jaskrawo czerwone od zbyt długiego całowania, i jesteś pewien że dostrzegasz na jego skórze lekkie wcięcia. To sprawia, że chcesz go złapać i jeszcze dłużej całować, chcesz by był twój. Jednak potrząsasz głową do swoich myśli bo prawie pozwoliłeś by wilk wyszedł na zewnątrz i przeklinasz się za to.

"Stiles" sapnąłeś, a wasze serca biją w zsynchronizowanym rytmie rozpraszając przestrzeń między wami. I nie wiesz czy to z przerażenia, nadziei czy obydwu  nie jesteś pewien.
"Derek ja..."
"To błąd" przerywasz mu i Stiles ma ochotę zaprzeczyć bo robi tą swoją minę jednak ciągniesz dalej "Jeśli to zrobisz, nie pozwolę Ci odejść". Stiles mruugnął z twarzą pełną zmieszania.
"Wilk chc..Nie" zaczynasz,kręcąc głową i poprawiasz się. "Pragnę Cię. Chcę Cię tak bardzo, że nie mogę wyjść z domu nie myśląc o tym by biec prosto do Cb i sprawić byś był mój. Każdego dnia czuję twój zapach w powietrzu i naprawde nie wiem dlaczego to ty jesteś tym za którym szaleję, ale nic na to nie poradzę. Robie wszystko by byc z dala , bo jeśli to zrobisz - jeśli powiesz że mogę cię posiąść -nigdy wiecej nie będę sie powstrzymywał. Zabiję każdego kto stanie mi na drodze do Ciebie."

Stiles patrzy. Gapi się tak przez długi czas, i tam na szczycie schodów pozostaje między wami długa,głucha cisza. Wilk się niecierpliwi, miota i wrzeszczy Ci do ucha byś go oznaczył bo "Chce nas" i "Jest nasz". Jednak mała iskierka pokory każe Ci czekać. Chcesz by mimo wszystko sie zgodził, by powiedział że nie obchodzi go co się z tym wiąże, że też chce być z tobą. Jednak wiesz że nie będzie.

Gdy po raz kolejny mowi, jego głos jest kruchy.

"Nawet... nawet gdyby to był mój tata,który sie na to nie godzi?Też byś go zabił?"
Skinąłeś głową, przerzucając wzrok na podłogę. Bo nawet jeśli nigdy nie skrzywdziłbyś szeryfa, wilk rozerwałby go na strzępy gdyby to miałoby Ci zagwarantować że dostaniesz to czego pragniesz.

Decyzja zapadła, bo Stiles opuścił twój dom i odjechał bez słowa, rozniecając za sobą ostry zapach strachu i podniecenia. Jego pragnienia nie są tym samym czego pragnie wilk. Cała nadzieja jaką miałeś zniknęła, zostawiając Cię wściekłego, zranionego i pustego.

Gdy jesteś już pewien że Stiles jest bezpieczny,zdala od Cb,pozwalasz by wilk przejął kontrolę, by zdemolował dom który naprawiłeś. Aż jedyne co możesz poczuć to krew z obdartej i posiniaczonej skóry i zapach potu,pozostawiony na twojej twarzy przez malutkie dłonie Stiles'a.


Beta: Avery