Translate

środa, 11 września 2013

Zadzwoń do mnie.Mam 19ście lat!

Telefon Stiles'a rozdzwonił sie o brzasku. Spojrzał na niego - to z pracy. Tak zwykle dzieje się gdy weźmie sobie dzień wolnego. "Cześć kotku" Mówi. "Dzień dobry".
Poranni klienci zwykle załatwiają te sprawy łatwo, na szczęście, bo śpieszą się do pracy i mają ochotę na szybki numerek. Ten gość nie był wyjątkiem; Chciał stworzyć ze Stilesem coś w rodzaju długodystansowego związku, albo raczej miał zapędy na zniżki stałego klienta, ktorych zresztą Stiles nie przewidywał. Zwykle kończyli wcześniej niż gość zdążył sie ubrać. Może jakieś dwadzieścia minut. A potem znalazł się kolejny, z którym poszło o wiele szybciej. Zadowolony przekręcił sie na łóżku i chciał zasnąć, sięgnął jednak po telefon i wysłał sms'a Derekowi
*Poranne napęczniałe gnioty są najgorsze urghhh.

Gdy obudził się dobre cztery godziny później, wiedział ,że zwlec sie z łożka i wyrobić na zajęcia będzie mu cholernie ciężko. Złapał telefon, i odczytał sms'a:
*Nie, siostry są najgorsze.

Stiles uśmiechnął sie do ekranu i przekręcił się, leżąc na brzuchu. Kto potrzebuje zajęć? Na pewno nie Stiles. To ostatni dzien przed przerwą i wszystko co dzisiaj wyłożą będzie przecież powtórzone więc... Nikomu nie będzie przeszkadzać, że nie przyjdzie.
*Czemu zawsze musisz mieć nade mną przewagę ,Derek? Dlaczegoooo?
*Bo kto inny utrzyma Cię w ryzach?
*Czy to miało znaczyć...To brzmiało całkiem niegrzecznie >.<
*O tak, zły chłopczyku.
*Na miłość Boską Derek przestań gadać jak jeden z moich napalonych kutasów
*wow klientów,miałem na myśli klientów.
*Freudowska pomyłka?

*Przejęzyczenie, okej?
*Wiesz ,że Ci się to podoba.
*A ty wiesz, że pisząc strasznie ciężko określić kiedy żartujesz?


Wtem, jego telefon rozdzwonił się wyświetlając zdjęcie słodkiego szczeniaka nad napisem DEREK.  Odebrał. "Cześć"

"Esemesy utrudniają wiele rzeczy. To najgłupsza forma komunikacji. Nie powinieneś mieć teraz zajęć?"

"Skąd znasz mój grafik?
" Mlody uniósł ze zdziwieniem brew.

"Dużo gadasz."

Stiles wzruszył ramionami, bo przecież to prawda. "Tak,powinienem. Zamiast tego mam zamiar spędzić kolejne kilka godzin w łóżku, nie robiąc zupełnie nic użytecznego, aż Scott przybiegnie tu z butelką Tequili wrzeszcząc PRZERWA WIOSENNA na całe gardło"

"Robił juz to wcześniej?"

"Nie, ale dobrze go znam. I wiem ,że ma butelkę Tequili pod łóżkiem więc, to ma sens. Z góry przepraszam za wszystkie pijackie wiadomości które możesz wieczorem otrzymać. Pijany staje się strasznie gadatliwy."

"No co ty?"
mruknął i Stiles zagryzł wargę słysząc cichy głęboki i cholernie seksowny śmiech, po drugiej stronie słuchawki.

"Zamknij się ej"

"Niby dlaczego? Jesteś jedną  z dwóch osob na tym świecie z którymi mogę naprawde porozmawiać."


"Chłopie, ta rozmowa przeszła z głupiutkiej,kokieteryjnej do depresyjnej jak cholera w ile? Trzy sekundy?" Stiles przestał żartować, próbując dostosowac swój ton głosu do sytuacji którą wykreował Derek. " Ciesze się, że mogę tu być dla Ciebie. Z pewnością jesteś jednym z ważniejszych..." Przerwał, poprawiając się w milisekundę"Lepszych, znaczy lepszych ludzi w moim życiu, w tej lawinie pełnej starych zdziwaczałych gości i Scotta rzucającego mnie na bramce przy Lacrossie"

"Grałem w lacrosse, w liceum"

"Teoretycznie jestem w naszej drużynie, w praktyce moja dupa większość czasu mocno grzeje ławę."

"Grzanie ławy to szlachetny zawód."

"Błagam, założe się że ty nigdy tego nie doświadczyłeś Panie Trening Pomaga Mi Myśleć."

"Pierwszy dzień, pierwszej klasy liceum"

"Nie liczy się! Poza tym, jak dawno to było? Twój rzekomo najlepszy przyjaciel nie zna podstawowych informacji o tobie."

"Nigdy nie nazwałem Cię swoim najlepszym przyjacielem"


Stiles machnął ręką, jakby to miało mu pomóc."Mogłem sie tego domyśleć"

"No dobra, dobra. Mam naimie Derek, na drugie James, nazwisko pominięte bo mam problemy z zaufaniem.Miałem trojkę rodzeństwa, teraz mam tylko Laurę. Dwadzieścia pięć lat. Studiowałem dwa i pół roku na Biochemi, a teraz jestem barmanem. Mieszkam w mieście zdala od tego w którym się wychowałem."
I Derek opowiedział Stilesowi o swoim dzieciństwie, w wiekszości o wybrykach Laury i jego pomysłach na figle gdy kroczyli ścieżką wojny na psikusy. Stiles wsłuchiwał się w dzwięk jego głosu, zatopiony w miękkich samogłoskach i ogromnej ilości wyrazów które przepływały mu do ucha.

Derek skończył, i poprosił młodego o kilka faktów, więc Stiles sie z nim podzielił. Pominął prawdziwe imie i nazwisko bo uważał że to wporządku, powiedział mu kilka historyjek ze Scottem należących do tych z serii "rodzeństwa" - bo braterstwo nie zależy tylko od więzów krwi.Mówił o swojej mamie, o pierwszym tygodniu każdej zimy gdy spadał śnieg, o pierwszych miłosnych wierszach pt" Włosy Lydii ".

Nie wiedział jak to się stało,że rozmawiali tak długo. Zresztą wystarczająco by Scott wpadł do jego pokoju, jak przewidywał, z butelką i wrzeszczał WIOSENNA LABA. CHŁOPIE.WOLNOŚĆ. Orientując się dopiero, że Stiles komunikuje się z kimś przez telefon, przeprosił, ale ten już sie rozłączył i nakladał na nogi swoje SUPER trampki.

Wbili sie na jakąś imprezę, i trzymali butelkę zawsze blisko siebie.

Stiles nie bardzo pamiętał co sie działo po szóstym kieliszku.

"Stileeeeezzz" Przeraźliwy jęk Scotta dobiegł go z łazienki koło siódmej rano. "Nie pijemy więcej. NIGDY"

"Mówisz to za każdym razem" Szepnął pocierając bolące skronie "Przestań byc tak cholernie głośno."

Stiles ruszył się z kanapy do swojej sypialni zamierzając przespać całe popołudnie.Kiedy wstał na dworze było jeszcze jasno. Telefon zabrzęczał w momencie gdy Stiles próbował się przeciągnąć
*Zgaduję,że już się obudziłeś?
Chciał już odpisac gdy za wibrował jeszcze raz i odczytał:
*Rada: Sprawdz folder wysłanych sms'ów.
*O Boże - Odpisał
Gdy tam zajrzał było to co zwykle ; Haiku na temat Abs'ów Dannego - wysłano do: Danny, kilka Nie potrzebuję twojej miłości i Najcudowniejsza istoto - wysłano do: Lydia, przypadkowo napisane znaczki- wysłano do: Derek plus:
*CZY TO DZIWNE ŻE CHCE Z TOBĄ UPRAWIAĆ SEKS W KAŻDEJ MOŻLIWEJ POZYCJI NAWET JEŚLI NIGDY CIĘ NIE WIDZIAŁEM? *ZGADUJĘ ŻE JESTEM ATRAKCYJNY DLA TWOJEGO MÓZGU *UGH, ZAŁOŻĘ SIĘ ŻE JESTEŚ TAKI GORĄCY. *JAK DUŻY JEST TWÓJ FIUT?założe się że jest niestassownie ,przepraszam, ale nie będę narzekać na twojego penisa w moich ustach.TAK TYLKO MÓWIĘ.
Stiles jęknął i wysłał mu kolejną wiadomość *Zignoruj to, jestem zdzirowaty jak się nachleję.

Derek odpisał wstawiając tylko dwukropek nawias i młody odłożył telefon na podłogę, w momencie gdy Scott zapukał do drzwi.

"Stiles musisz mnie zawieźć do domu, pakuj swoje  rzeczy"

"O w mordę, długa droga z powrotem na drugą stronę Beacon Hills".
Stiles nadal nie mógł uwierzyć że Scott przekonał go by przeszedł do UC Beacon Hills. Standford było jedynie opcją,cholera.

"Jasne. Chodź, załadujemy Jeep'a. Tak nawiasem, zabieram Xboxa"

"Oczywiście, że zabierasz"
Mruknął wreszcie podnosząc się z łóżka.

Stiles napisał do Dereka:

*Jadę do domu!

__________________

Punktualność nie jest moją mocną stroną -.-

Okej, jako że muszę to tutaj zrobić:
Drogi Mylki Way'u Tylulku.
Życzę Ci:
Dużo seksu, mało dzieci.
Ze mną oczywiście.
Chociaż pozwoliłabym Ci je ze mną mieć, okej?
I tak to tyle.
Nie umiem składać życzeń.
Poza tym nasz beta/alpha/beta ma chyba wszystko czego potrzebuje/pragnie i jedyne czego mogę mu życzyć z mojego egoistycznego serduszka to to, by nigdy, pod żadnym pozorem sie nie zmieniał. Bo to jaki jesteś, sprawia ,że ludzie szczerzą sie do monitorów, tworzą przepiękne kawałki sztuki i stają sie "rodziną" nie tylko fanami.
Pozostan sobą, do KOŃCA!

niedziela, 1 września 2013

Możemy odejść, choć nie na zawsze.

Gdy Cora zadała mu to pytanie, nie przekroczyli nawet dwóch mil od Beacon Hills. Pytanie które chciała zadać mu od tygodni, ukryte w głębi jej umysłu i tylko czekała na odpowiedni moment.

"Więc Stiles, huh?"

Mężczyzna westchnął z przygnębieniem.Spodziewając się ,że pytanie nie będzie jednym z tych, z których mozesz się cieszyć.

"Co z nim" Odparł starając się trzymać swój głos w niskim mrukliwym tonie, celowo nie czyniąc z tego pytania mając nadzieję ,że załapie wskazówkę.

Nie załapała.

"Oh, no wiesz" Kontynuowała, patrząc na niego z uśmiechem na ustach " To oczywiste ,że coś między wami jest? Te spojrzenia, pomoc i te wszystkie inne rzeczy? O co chodzi? "
Odwróciła się w fotelu, patrząc na niego intensywnie.

I Derek tylko wzruszył ramionami.

Więc Cora syknęła na niego "Daj spokój! Każdy kto ma oczy , zobaczy ,że coś się święci! Przejmuje się tobą !" Była jakby zachwycona, a Derek nadal był cicho.

"Nie zamierzam odpuscić" Prychnęła " Równie dobrze mógłbyś odpowiedzieć mi teraz. Przed nami długa droga,i żadnej drogi ucieczki ode mnie."

Kiedy Derek na nia spojrzał , promienie słońca oświetlały jej cwany uśmiech i włosy. Był tak cholernie szczęśliwy że żyje, jego serce zacisnęło sie z radości.

"To nic" Mówi wreszcie, nie odrywajac wzroku od drogi." Czasem sytuacja od nas tego wymagała. On pomagał mi, ja pomagałem jemu."

"...I zależy Ci na nim." Dokończyła za niego, i to wcale nie było pytanie, choć Derek i tak czuł potrzebę wzruszenia ramionami.Nie żeby to było komiczne.

Z ust jego siostry wydobył się dźwięk, niemal radosny. Kątem oka widział jak wierci sie w fotelu.

"On naprawde się tobą interesuje. Wiesz?" Powiedziała po chwili głosem, który nagle spoważniał. "Powinieneś go widzieć, gdy dowiedział się o Paige..." Oczy Dereka dobiegły jej oczu i Cora uniosła ręce w geście przeprosin. "...Wyglądał na wstrząśniętego"

Mężczyzna westchnął ciężko.

Nie mógł się powstrzymać, jego umysł zalewały myśli o Stilesie, cokolwiek Cora go pytała. Stiles był ciągle w jego głowie, odkąd on i Cora postanowili wyjechać. Nie mógł rozpamiętywać rzeczy. Tych małych momentów gdy ich spojrzenia spotykały się po przeciwnych stronach pokoju, Stiles go drażnił, sposób w jaki czuł się w jego uścisku wtedy w basenie, setki godzin które spędzili razem w jego magazynie przez całe lato, pochyleni nad mapami i dokumentami, spijajac zimną kawę.

I jeszcze...

"To nie jest dobry moment" Rzekł. Gdy Cora chciala zaprotestować ,odciął jej ostro:

"Możemy pogadać o tym, gdy ty powiesz mi coś więcej o tym gdzie spędziłaś te sześć ostatnich lat." Derek mógl usłyszeć jak z gniewem zamyka usta i krzyżuje ręce na piersi.

Wiedział, że miała dobry powód by mu o tym nie mówić, i wiedział że oskarżycielski ton wcale nie pomaga jej otworzyć się przed nim wcześniej. Był wyczerpany i zmęczony do szpiku kości, opuszczając swój dom, jednak ktoś mógł go uszczęśliwić.

Miejmy nadzieję że będzie tam nadal gdy wróci.

Nie wiedział kiedy to nastąpi. Wiedział, że w końcu zapragnie powrotu.

Lecz teraz Beacon Hills nie niosło nic prócz wspomnień o dzikiej blond dziewczynie, martwej w jego ramionach , o krwi silnego,szczerego chłopaka na jego rękach ,i o podstępnym, pustym pocałunku potwora któremu ufał.

Głęboko w środku, Derek wiedział, że Cora nigdy nie będzie chciała tam wrócić. Jednak pod całym tym bólem, stratą i zdradą którą czuł, wciąż pamiętał jak to jest mieć dwa ogromne bursztynowe oczy wpatrujące się w niego uważnie. Miał nadzieję że pewnego dnia, w niedalekiej przyszłości, będzie mógł spojrzeć w nie ponownie.

________________________________

Nie było mnie, ale już jestem.
Nadal uwielbiam las, bieganie za sarnami >.< , choć już mniej wbijające się w plecy szyszki.
Obroniłam się i mam dyplom fotografa, który...W gruncie rzeczy do niczego mi sie nie przyda.
I nie wiem dlaczego tutaj to piszę.
Znacie kogoś bardziej żałosnego ode mnie?