Translate

poniedziałek, 5 listopada 2018

Dawno,dawno temu.

Czerwony kapturek.

Każdy zawsze zapomina,że to Scott był pierwszym który nosił czerwoną bluzę i spotkał wielkiego złego wilka.

Jasne, Stiles też czasem nosił podobną i na pewno był człowiekiem który pozwolił wilkom się zwieść i zaufał im. Jednak nie sądzi by był tytułowym Czerwonym Kapturkiem, nawet gdy wszyscy żartowali z niego gdy miał ją na sobie.To Scott - gdzieś w głębi lasu z dala od cywilizacji - ( Stiles nie jest pewien czy to czyni go albo Laurę Hale babcią w tej bajce, ale co tam, analogia nie musi być idealna) ze swą czerwoną bluzą stał się latarnią dla wielkiego złego wilka, wprowadzając cały jego plan w ruch.

Czasem,gdy wszystkie wilkołacze sprawy idą źle, Stiles zastanawia się czy to on nie jest wilkiem. Odkąd to jego wina,że Scott był tamtej nocy w lesie,ale znowu on nie mógłby się mierzyć z kreacją Petera Hale'a który wchodził w te buty i idealnie do nich pasował. Znacznie lepiej od Stiles'a. Oh, jakie miał wielkie kły.

Jest też Allison w roli drwala, która ratuje czerwonego kapturka. Jest jedyną która strzeliła pozbywając się złego wilka,i to ona ratowała Scotta z opresji i trzymała go przy swej ludzkiej formie. Bez względu na to ile razy zrywali i wracali do siebie. Jest prawdopodobnie najlepszą rzeczą na jaką Scott mógł trafić.

Więc tak,Stiles nie jest Czerwonym Kapturkiem, bez względu na to co mówią inni. Nie jest pewien w czym gra, ale to napewno nie jego bajka.

Piękna i Bestia

Nie to,że Stiles chciałby być najpiękniejszą księżniczką, ale mógłby żyć ze świadomością bycia Bellą. Ona jest kozakiem wśród pogromców potworów, a Beacon Hills przydałby się ktoś taki ostatnimi dniami. Jeśli ona oswaja potwora miłością, Stiles może się z tym całkiem zgodzić.

(I jeżeli Stiles to Bella, to jedynym pasującym do Bestii który ciągle się wokół niego kręci jest Derek i nie bardzo wie co z tym zrobić. Bo to nie tak,że ta historia pasuje do Derek'a. Ani trochę.)

Po całym tym syfie, z Jacksonem wracającym zza grobu i Lydią tulącą się do niego,za której sprawą w magiczny sposób gadzina zmienia się w wilkołaka i ratuje go ,ten podpunkt chyba jest już jasny,prawda?

Stiles nie jest kimś, kto staje na drodze magicznej bajkowej miłości. Więc kiedy wszystko zdaje się wrócic do normy, wrzuca do szafki Lydii piórnik z wizerunkiem Belli,bo jeżeli jest ktoś kto zasługuje na miano Disney'owskiej historii w ich prawdziwym życiu to właśnie Lydia i Jackson (Kurcze!). Martin dosłownie uratowała go siłą swojej miłości.

Kilka godzin póżniej Lydia (czasem jest przerażająca) zjawia się przy jego stoliku w bibliotece rzucając mu piórnik z niezadowoleniem na twarzy.

-Nie śmieszne.- Warczy,czekając na odpowiedź.

-Troche śmieszne.Poza tym Bella jest najpiękniejszą księżniczką!

W ten sposób dostaje dziesięcio minutowy wykład o Disney'u i seksizmie ale Stiles tylko uśmiecha sie pozwalając jej dotrzeć do końca

-Może widzę podobieństwa,ale jeśli powiesz komukolwiek zmienię twoje życie w piekło- Obiecuje i wybiega. Zabierając ze sobą piórnik.

Jeśli Stiles jest babcią, albo po części Wielkim Złym Wilkiem dla Scotta,to może być Bryczkiem dla Lydii i Jacksona co jest równie przygnębiające by o tym myśleć więc to nie może być jego historia.

Mała syrenka

Erica jest zawsze bardziej roztrzęsiona po pełni księżyca, niż pozostali, więc Stiles zwykle stara się spędzać z nią więcej czasu.

-Czasem muszę sobie przypominać,że to było tego warte.- Mówi, pewnego ranka z książką od fizyki na kolanach siedząc na przeciwnym do Stiles'a fotelu. - Przedtem wszystko było takie okropne,  cieszę się ,że to zrobiłam ale...

-W oryginale Małej syrenki - Stiles mówi, nie zastanawiając się nad tym. - Boli ją kiedy chodzi. Od dziecka chciała być człowiekiem,ale kiedy używała swych nóg wydawało jej się jakby stąpała po nożach.

Erica spojrzała na niego z pochmurną miną. -Tak,i zmieniła całe swoje dotychczasowe życie dla jednego kolesia.

-Chciała zmiany,i jej dokonała.- Przytakuje, bo nie chce tykać całego tego tematu którym jest Derek. Są rzeczy których nie chce wiedzieć, rzeczy o których stara się zapomnieć i zostawić gdzieś z tyłu by wszyscy stworzyli watahę o których czytał na wikipedii.

 -Nie zawsze było kolorowo,ale tego właśnie chciała, i tego się trzymała.

Stiles wiedział, że Arielka na końcu umarła, ale ten bolesny temat zamierzał uparcie omijać.

- Życie to nie jest bajka.- Burknęła, ale z jej ramion zeszło pewne napięcie.

-A wilkołaki?- Przypomina jej, na co dziewczyna robi minę.- Mógłbym zrobić listę dziwnych rzeczy, i tych w które kiedyś nie wierzyłem i skonfrontować je z Derekiem.

To trwało tylko moment by cwaniacki uśmieszek wpełzł na buzię Erici - Więc to sprawia że Lydia i Jackson, to Bella i ...- Milknie bo przerywa jej Stiles:

-No właśnie!- Śmieje się.

-A ty jesteś...

Wzrusza ramionami. - Florek przyjaciel Arielki? - Mała syrenka nie jest jego historią lub tą o których kiedykolwiek by dla siebie widział. Może gdyby przyjął propozycję ugryzienia od Peter'a już na początku, teraz było by inaczej. Ale nie jest.

-Nie sądzę.- Wzdycha, posyłając mu długie,przeciągłe spojrzenia.- Pożyjemy, zobaczymy.

Królewna Śnieżka

 
Derek pojawia się w niektórych baśniach i Stiles widzi go w nich tu czy tam (czasem jest Wielkim złym wilkiem a czasem księciem) ale żadne z nich nie wydaje się pasować do niego. Aż Stiles widzi go któregoś razu po okrutnej walce z innym Alfą,wycierającego krew ze swoich ust i uważa ,że jego wargi są tak czerwone jak...

Myśl o tym, że Derek mógłby być księżniczką z bajek Disney'a ,wystarczy by prychnął pod nosem i odsunął to od siebie na jakiś czas. Chociaż Stiles,tak naprawdę, nigdy nie był w stanie przestać myśleć o czymś o czym już zaczął.

Derek nie zapadł w śpiączkę w jakiejś szklanej trumnie,nie.Jednak czasem jest tak odcięty od rzeczywistości, nawet wśród swojej watahy, że Stiles bierze to za podobieństwo. Kate Argent zdecydowanie jest wiedźmą, a Peter może być leśniczym mimo ,że w prawdziwym życiu dokonał wielu gorszych wyborów. Życie rzucało Dereka na ziemię raz za razem i pozostawiło go przygnębionego, nawet jeśli miał wokół siebie gromadkę krasnoludków w postaci paczki wilkołaków.

Stiles doszedł do wniosku ,że jest jednym z nich (Gapciem może, chociaż życie Dereka nie jest wersją Disney'owską więc przynajmniej oszczędził mu zniewagi)  W każdym razie ,jest niezdarnym pomocnikiem innych nawet jeśli żaden z nich nie nadaje się do tych ról tak,jak powinien.

Trzymał się tego zdania,do pewnego wieczora. Dopóki nie pocałował Dereka bardzo,bardzo późnym wieczorem, gdy tylko on i Hale nie spali. I wyraz jego twarzy był tak żałosny i smutny jednocześnie ,że Stiles musiał coś zrobić. Lecz zamiast odepchnąć go. Wyjaśnić wszystkie powody dla których to okropny pomysł (bo tak naprawdę to prawda, Stiles jest królem fatalnych pomysłów.Tym sposobem on i Scott wpakowali się w ten cały bałagan z wilkołakami tamtej nocy w lesie.) Derek chwyta go i całuje tak zaciekle,że chłopiec boi się o siniaki na swoich wargach. Wygląda jakby mężczyzna rozpływał się pod ciepłem pocałunku,jakby...Się budził, Stiles wpadł na to, więc czyni go Księciem,prawda? Nie żeby mógł to wyjaśnić Derekowi.

Rano Erica szczerzy swe śnieżnobiałe zęby w uśmiechu,pamiętając ich romowę o baśniach, a Stiles wzrusza tylko ramionami. Jasne, może być Księciem dla Dereka. To jest równocześnie wspaniałe i surrealistyczne ,ale to nie jest jego historia. Tylko to kim jest,i jaką rolę gra w historii Dereka.

Stiles potrafi przyznać jak wspaniale się czuje,i to nie tak ,że chce być w więcej niż jednej bajce. Dlatego postanawia o tym zapomnieć.

....Jeszcze jeden.

Cała wataha zostaje porwana przez wróżki,bo widocznie to jest teraz życie Stilesa.

Nie te elfickie wróżki z bajek, czy przyśpiewek dziecięcych ,nie nie te.Jest rodzaj SEELIE które są równocześnie przepiękne i mają demoniczny charakterek, a Stiles siedzi w kozie uziemiony przez Harrisa (i omija go to całe porwanie) więc kiedy wychodzi ze szkoly jest jedyną słuszna służbą ratukową dla swoich przyjaciół. Broni się wszystkim co tylko może wymyśleć i idzie w miejsce w którym Gps w telefonie Scotta ostatni raz się logował.

Rozliczył się z trzema wróżkami łomem i odrobiną górskiego pyłu, nim zabrali go do swojej królowej. Która trzymała jego przyjaciół zwisających głowami w dół. Stiles zignorował Dereka wrzeszczącego by uciekał, i wezwał pomoc ,albo pozwolił im się samym uratować (jasne, byli bardzo blisko celu) Stiles poprostu gapił się na nią. To nie był najlepszy pomysł, ale zawsze coś.

-Wypuść ich. -Mówi i to nie koniecznie jest imponujące posunięcie bo wróżka przewraca teatralnie oczami i mlaska językiem nim mu odpowiada:

-Dlaczego miałabym to zrobić?

I wtedy okazuje się ,że czytanie bajek jest bardziej przydane niż się wydaje.

-Już dawno zrobiła byś coś z nimi gdybyś nie liczyła na jakąś okazję. Pozwól ,że zaprezentuję ci moją ofertę. Zadam Ci jedno pytanie, jeśli na nie odpowiesz, masz mnie w pakiecie z nimi. Jeśli nie odpowiesz ,wypuścisz nas na wolność.

-Myślisz ,że masz zagadkę której nie potrafię rozwiązać?- unosi brew ze zdziwieniem.

I och, jest tylko jedna odpowiedz na to,a przecież to bajka.Nie zamieni słomy w złoto, ale może pobawić się słowami ,zmienić plany tak by uratować swych przyjaciół.Jego stado.

-Chyba tak.

-Więc, zadaj mi je.

Stiles uśmiecha sie szyderczo, i krzyżuje ręce na piersi.

-Zgadnij moje imię.