Translate

piątek, 29 marca 2013

Pisanka

Pewnego dnia Derek zjawił sie w domu Stiles'a by dowiedzieć się jak wyglądają badania nad dynamiką jego stada. Zanim jednak zdołał coś powiedzieć Stiles wskazal na jego koszulę.

"Przepraszam"rzekł próbując opanować swój coraz głośniejszy śmiech.Lekko skinął palcem ale nie zmienił swojego celu.

Nie przeszło mu do głowy co takiego na sobie ma,co sprawiło że młodszy chłopak dostał ataku śmiechu.Spojrzał w dół i stwierdził że załozenie fioletej koszuli w kratę i żółtego t-shirt'u który kupił mu Peter nie było przecież takie złe.Chociaż Derek i tak miał wielką ochotę je wyrzucić ale...ubrania to ubrania,prawda?Nie mają znaczenia.I Derek załozył je tego dnia tylko dlatego że wszystko inne było:
a)Brudne,
b)podarte,
c)zakrwawione.
Wiec...Zero innych opcji.

"Wygladasz jak pieprzona pisanka"Stiles wybuchnął chichocząc jeszcze bardziej.

Derek zdjął koszulę,tak spokojnie jak tylko potrafił i wyrzucił ją przez okno.

"Teraz,może wreszcie się zamkniesz?"Uciął,gdy jego brwi uniosły się ku górze.
Stiles nic nie powiedział,bo co własciwie powinien powiedziec?Kiedy stoi przed tobą najseksowniejszy mieszkaniec Beacon Hills - bez koszulki ?
Więc Stiles był cicho gdy jego oczy czerpały przyjemność wpatrując się w doskonale wyrzeźbione ciało Derek'a,był cicho gdy jego tęczówki błysnęły czerwienią i nagle sylwetka Dereka była blisko niego.Bardzo,bardzo blisko.
I Derek zaśmiał się,bo tak naprawde nic nigdy nie zależało od ubrań.

sobota, 2 marca 2013

Czasem wiem o tym(Czasem się zastanawiam)

Czasem rozmawiali.

Chodząc po lesie, lub patrolując okolicę w niebieskim Jeep'ie. Uważając, na jakąkolwiek wielką wściekłą bestię która mogłaby zadomowić się w Beacon Hills. Rozmawiali o swoich ulubionych filmach, i serialach bo okazało się że Derek nie jest jaskiniowcem i w końcu kupił sobie telewizor. Derek mógł zawsze powiedzieć Stiles'owi że ogląda za duzo telewizji, zanim Stilinski sam przyznał że kiedy pojawiły się wilkołaki,nie miał już tyle czasu co kiedyś. Właściwie to nie miał go prawie wcale. Dlatego nie mógł obejrzeć żadnego z nowych odcinków.

Czasem gdy było już późno wracali do domu Stiles'a, ostrożnie ,próbując nie obudzić śpiącego szeryfa uciekali do jego pokoju. Stiles kładł się na łóżku, a Derek na podłodze blisko niego. Nadal rozmawiali jednak ich głosy zostały obniżone do szczebla szeptu bo pod osłoną przyjemnej kołdry ciemności rozmawiali już o zupełnie innych rzeczach.
"Była piękna" Stiles szepnął raz o swojej mamie, przerywając tym samym długą ciszę między nimi.
"Wiem" Potwierdził, przypominając sobie Panią Stilinski przechadzającą się po mieście, kiedy Derek był młodszy. Była nieziemsko piękna.
Kiedy zapadał zmrok mogli bezpiecznie rozmawiać o wszystkim, szczególnie o rzeczach dla nich ważnych. Przychodziło im to tak łatwo jakby rozmawiali o pogodzie. Stiles zaczynał pierwszy, i Derek zawsze zazdrościł mu tego jaki był otwarty, i niustraszony. Prawde mówiąc Stiles był przerażony, ale nie mógł już dłużej trzymać tego wszystkiego w sobie.
Derek tylko słuchał, Stiles miał jednak nadzieje że pewnego dnia będzie czuł się na tyle komfortowo że i on powie coś o sobie. Nie tylko dlatego że chciał wiedzieć, ale dlatego że Stiles widział milion rzeczy które szarpały jego wnętrze i tylko czekały by się uwolnić.

***
Czasem nie rozmawiali, wcale.

Wędrując po mieście, bez słowa i bez celu. Czasem Derek odbierał Stiles'a ze szkoły swoim Camaro, jezdzili tak całe godziny. Z opuszczonymi szybami, słuchając radia, a czasem nie. Stiles zawsze trzymał rękę za oknem.

Czasem Stiles wracał do domu i spotykał Derek'a siedzącego na fotelu w kącie swojego pokoju, z dobrą książką na kolanach. Stiles własnie tak dowiedział się, że Derek nosi okulary. Sam siadał na łóżku, wyciągał zeszyty i własne okulary, których nigdy wczesniej nikomu nie pokazywał i odrabiał lekcje w ciszy.
Jedynym odgłosem był szelest papieru, i odwracanych stron. Od czasu do czasu ciszę przerywał trzask łamanego ołówka którego Stiles zbyt mocno przycisnął na papierze. Derek przyglądał się Stiles'owi bo gdy czytał książki, lub zaczynał pisać, zmieniał się. Każdy gram nieznośnej nadpobudliwości rozpływał sie w powietrzu. Stawał się niezwykle skoncentrowanym i zaangażowanym nastolatkiem, którego Derek nigdy wcześniej nie widział. Nie mógł pomóc, ale zastanawiał sie czy ktokolwiek znał go od tej strony.
Derek rzeczywiście nie mógł pomoc, ale miał nadzieję że nikt inny również tego nie zrobił. Bo Stiles był tak bezbronny, a cała ta sytuacja stawała się na tyle intymna że Derek nie chciał dzielić sie nią z nikim innym.
Kiedy w pokoju zapanowało milczenie, Stiles musiał spoglądać czy Derek nadal tam jest. Napotykał spojrzenie dwóch intensywnie piwnych oczu. Patrzyli na siebie chwilę, i żaden nie otworzył ust by coś powiedzieć.
Bo w takiej chwili jak ta, słowa mogły być niebezpieczne.
Tym razem Stiles odwrócił wzrok pierwszy. I Derek wciąż widział rumieniec skradający się na jego policzki, kiedy gorączkowo przewracał strony w książce od chemii szukając czegoś...zupełnie nieważnego.

***
Czasem się dotknęli.

Gdy Stiles opowiadał coś, czasem machał rękoma. Zwłaszcza jeśli był zły, podekscytowany lub tak wyczerpany że nie potrafił kontrolować własnych ruchów. Zawsze w takich sytuacjach Derek musiał łapać nadciągający łokieć, albo rękę by nie dostać w twarz.
Zanim zostali przyjaciółmi, lub kimkolwiek dla siebie byli, Derek musiał pchnąć Stiles'a na ścianę by w końcu się zamknął. Jego ręce zaciskały się na kurtce chłopaka, i Derek nie mógł przeoczyć spojrzeń rzucanych przez Stiles'a, na jego twarz. Zupełnie jakby czegoś szukał, czegokolwiek.
Raz Stiles odepchnął Dereka od siebie... I to wcale nie skończyło się dobrze.
Zrozumieli że wspólnie sie ochraniają. Ciągle i nieustannie. Derek nigdy nie przyznał się jak dziwnym uczuciem było bezpieczeństwo które Stiles ofiarował mu trzymając go w swych ramionach, bo przecież Stiles był tylko człowiekiem a Derek był sparaliżowany w basenie głębokim na osiem metrów, jednak Derek gdzieś na dnie swojego serca wiedział, że Stiles nie pozwoli mu utonąć. Nie może na to pozwolić.
Lecz to było coś innego. Kiedy Stiles pokazywał Derekowi co znalazł w internecie, Derek pochylał się nad biurkiem tak swobodnie jakby robił to już milion razy. Czasem jego ręka spoczęła na ramieniu Stiles'a, ale po pierwszych kilku razach Stiles nawet nie drgnął. Żadne z nich nie powiedziało ani słowa gdy to Stiles pochylił się by Derek go dotknął.

Po paskudnej walce z Klanem Apha zrozumiał że dotyka Stiles'a dużo razy więcej niż był na to gotowy. Trzymał Stiles'a w ramionach, z rękoma przyciśniętymi do krwawiącej rany na boku chłopaka i jego klatce. Stiles paplał od rzeczy dopóki nie stracił przytomności, i Derek nie słyszał już nic poza pulsującą krwią w jego żyłach. Nie słyszał syreny nadjeżdżającej karetki ani krzyków Scott'a by w końcu zostawił Stiles'a.
Wiedział że Stiles wydobrzeje. Nie zastanawiał się zanim pochylił się i ucałował chłopaka w głowę.Scott zabrał swojego przyjaciela do karetki.

Ramiona Derek'a pozostały dziwnie puste.

***
Czasem nie dotykali się, wcale.

Derek przesiedział przy szpitalnym łóżku poprzednie trzy dni, nie ruszając się, nie mówiąc ani słowa. Poprostu tam siedział, z rękoma opartymi na kolanach, i palcami mocno splecionymi jakby bał się że straci kontrole i dotknie śpiącego Stiles'a.

Gdy Szeryf zobaczyl go po raz pierwszy, myślał że wmaszeruje do pokoju i wyciągnie z niego podejrzanego przestępcę, a może nawet uda mu się dowiedzieć co tak naprawde się stało. Lekarz powiedział mu że Stiles z tego wyjdzie, miał tylko kilka szwów i na szczęście żaden narząd wewnętrzny nie został naruszony. Jednak to był jego mały chłopiec, leżał tam ranny. I Szeryf nie darowałby sobie gdyby pozostawił tą sprawę bez wyjaśnienia.

Wszedł do pokoju i Derek natychmiast uniósł na niego oczy, po chwili jednak znów utkwił wzrok w podłodze. Wyprostował sie i wstał, na spotkanie z Szeryfem który nagle nie czuł już do niego niechęci. To coś co ujrzał w jego oczach powiedziało mu więcej w minutę, niż Scott próbował mu wyjaśnić w ciągu dwóch godzin. Derek nie był winny. Derek uratował Stiles'a.

Po prostu było już trochę za późno.

Szeryf zobaczył w oczach Dereka tyle bólu i winy, że musiał odwrócić swój wzrok. Chciał coś powiedzieć, cokolwiek, jednak nie myślał że to polepszy sytuację. Skinął tylko głową i po cichu podszedł do syna. Powiedział mu że wróci później, i by zadzwonił kiedy już się obudzi chociaż ta część była bardziej dla Dereka, nie mógł pomóc więc tylko słuchał. Szeryf ucałował Stiles'a w czoło i wyszedł.

Derek usiadł ponownie, i sięgnął do łóżka. Nie mógł się zmusić by dotknąć Stiles'a. Derek nie zasługiwał na to by go dotknąć. Stiles był tylko człowiekiem, był słaby, kruchy i Derek powinien tam być. Stiles pewnie już nigdy więcej nie pozwoli mu się dotknąć. Derek powinien tam być.

Ułożył swoją dłoń na łóżku tuż obok Stiles'a. Tak boleśnie blisko że niemal czuł ciepło bijące od jego ciała. Nie dotknął Stiles'a. Nie mógł go dotknąć.

Scott i Isaac siedzieli w poczekalni i nie odezwali się nawet gdy usłyszeli jak ktoś zaczyna płakać.

***
Czasem tęsknią za sobą.

Szeryf w końcu zdecydował że po tygodniu spędzonym w łóżku, Stiles może wreszcie ujrzeć świat.Tyle o ile można go zobaczyć będąc w Beacon Hills.Stiles skłamałby gdyby powiedział że nie przydała mu się ta przerwa. Nawet jeśli wiązały się z tym trwałe blizny wyryte na jego skórze. Skrzywił się wciągając na siebie koszulkę a potem bluzę, zarzucił do tego kurtkę. Nikt przecież nie musiał ich widzieć.

Stiles nie wiedział gdzie pojedzie gdy wsiadał do niebieskiego Jeep'a, ale nie zastanawiał się nad tym gdy zatrzymał auto przed starym domem Hale'ów i wyszedł na zewnątrz.
Nie musiał nic mówić. Derek wiedział że tam jest,słyszał znajomy dzwięk silnika, i trzeszczenie liści pod jego czerwonymi trampkami. Wyszedł na ganek. Nie widział Stiles'a odkąd ten obudził sie w szpitalu. Derek wcale się do niego nie odezwał, nie potrafił spojrzeć w te duże brązowe oczy.
"Hej"Stiles rzekł
"Cześć"
Stiles podszedł bliżej i usiadł na schodach, bo wiedział że Derek nie chce rozmawiać. Derek wcale nie był taki cichy, za jakiego wszyscy dookoła go uważali. Stiles nie wiedział co powiedzieć.Chciał poprostu posiedzieć na starych schodach domu Hale'ów.Derek usiadł obok niego.
"Ja...Stiles...Ja"Derek zaczął, bo wystarczająco długo przesiedzieli juz w ciszy. Słońce przesunęło się tuż nad ich głowy.
Stiles odwrócił się do niego tak szybko, że czuł jak skóra na jego boku obrzydliwie się rozciąga tworząc nowe rany, ale to przecież nie miało znaczenia.
 "Ty...co?"
"Przepraszam"
Derek szepnął, po raz pierwszy od wypadku patrząc w oczy Stiles'a.
Stiles nie odpowiedział. Nie poklepał Dereka pocieszająco po ramieniu. Pochylił się i pocałował go.
Derek oplótł go ramionami i pogłębił pocałunek.Czuł się tak dobrze mając go z powrotem, żywego,tuż obok siebie. Tęsknił za nim. Tak bardzo za nim tęsknił...
"Ja też za tobą tęskniłem,Derek." Wyszeptał
Stiles tęsknił za nim. Tak bardzo za nim tęsknił...
Jednak czuł, że już nigdy więcej nie będzie musiał za nim tęsknić.

***
Czasem wcale za sobą nie tęsknią.

"Stiles?"
"Tak, Der?
"Stiles ziewnął obracając się na drugi bok, prawie wpakowując swój łokieć między żebra Dereka. Na szczęście dla niego przewidział to i delikatnie chwycił rękę Stiles'a przyciskając do swego ciała."Przepraszam" Westchnął kładąc swą głowę na klatce Derek'a. Teraz było mu o wiele wygodniej.
"Czy kiedykolwiek wyjdziemy z tego łóżka?" spytał gdy jego palce leniwie błądziły wzdłuż kręgosłupa młodszego chłopaka, suwając w dół i w górę. Derek stłumił śmiech gdy Stiles zadrżał pod jego dotykiem.
"Lubię to łóżko. Jest miękkie. Naprawde je lubie. Mój chłopak też jest miękki w dotyku." Mamrotał kładąc swą dłoń na boku Derek'a.
"Ok."Rzekł Derek pochylając się, ucałował Stiles'a w czubek głowy. "Śpij dalej."
"Nie mam mowy."Rzucił, szybko sie podnosząc.Jego dłonie przycisnęły ramiona Dereka mocniej do materaca, w efekcie sprawiając ze ten nie mógł się poruszyć"Teraz już się obudziłem.Teraz musimy coś zrobić."Powiedział, unosząc brew ku górze, w sposób który Derek dobrze znał.
"Chcesz gdzieś wyjść?"
"Nawet o tym nie myśl. Dzisiaj zostajemy w łóżku."Szepnął zanim pochylił się i ucałował Derek'a.To było jak starcie języków i chwilę później Stiles nie mógł dłużej utrzymać sie w górze bo myslał tylko o niesamowitych,ciepłych,delikatnych i wilgotych ustach Derek'a.

Cały dzień spędzili w łóżku.

End.