Translate

czwartek, 9 stycznia 2014

Nie chcę być ocalony.

"On na Ciebie nie zasługuje"

Stiles podniósł wzrok znad porozrzucanych dookoła notatek biologii i zrozumiał, że Allison pije do niego.

Po czterech miesiącach milczenia.

Przygryzła wargę zrzucając torbę z ramienia, oznajmując tym całemu światu iż zamierza się przysiąść i znów być jego przyjaciółką, znów być Allison. Lecz Stiles nie był zainteresowany, wcale, i może to zauważyła. Może dlatego się nie dosiadła.

"MY um..." Przystąpła z nogi na nogę "Byłam na patrolu z Thomasem.Byliśmy przy... Byliśmy przy parku Madison'a? W sobotni wieczór?"

O tak, Stiles doskonale wiedział o co jej chodzi. Nadal czuł to palące uczucie podniecenia głęboko wewnątrz, gdy Derek trzymał go za szczękę, wolną ręką wodząc pod jego koszulką. Mógł usłyszeć jak głośne były ich oddechy i jak zarost mężczyzny drażnił go w szyję gdy pochylił się by zostawić mu tam znamię. Tam, jeszcze jedno niżej, i kolejne już zupełnie nisko.

Bo w Madison Park nikt, nigdy nie spotkał policji, no dobra, nie spotykano ich tam tak często jak w innych rejonach Beacon Hills. Więc było bezpiecznie.

I Stiles nadal czuł wybuch emocji gdy wskoczył bezmyślnie na kolana Dereka w fotelu kierowcy, czuł jak wbija swe palce w jego uda, pamiętał wszystko co szeptał do ucha młodego gdy rozpinał gorączkowo jego jeansy.

Wydawało mu się, że Allison to widziała. Ona i jakiś facet, Thomas którego Stiles nie znał. Widzieli coś czego nie powinni, i co nie było w ich interesie. Z tym ,że teraz Allison myślała, że to jest jej sprawa, myślała ze ma jakiekolwiek prawo by mówić mu co jest ,a co nie jest dla niego dobre?! Okej, zdawał sobie sprawe, że to co wyprawia z Derekiem jest najprawdopodobniej jednym z najgłupszych  pomysłow na jakie mogli tylko wpaść, ale pieprzyć ją.

"Hej" Powiedział "Wiesz, na co jeszcze nie zasługuje żadna osoba? Na bycie podwieszonym i traktowanym prądem, tylko dlatego ,bo twoja rodzina postanowiła że bycie odmiennym jest złe."
Allison miała czelność wyglądać na urażoną.

"Moja mama" zaczęła, lecz Stiles jej nie słuchał. Wstał władowując wszystko niechlujnie do torby,  musiał od niej odpocząć, chciał uciec jak najdalej mógł.

"Wiesz co, nie próbuj na mnie tego zagrania. Przestań"

Nie powiedział jej, że twoja mama wybrała śmierć. Twoja mama była słaba. Nie powiedział jej, że twoja mama była złą osobą.

Nie powiedział też, że twoja mama wolała Cię opuścić.

I nie każdy dostał od losu aż tyle, by móc wybierać.

-

Derek napierał, zawsze, popychał go i naciskał aż Stiles był pod nim i chłopak nigdy nie czuł się bardziej prawdziwy, gdy Derek przyciskał go do ściany i trzymał w miejscu. Chyba właśnie wtedy zrozumiał o co tyle szumu z tymi motylami w brzuchu.

-

"Czuję jego zapach na tobie" Rzekł Scott pewnego dnia wiercąc się na krześle przy biurku swojego przyjaciela."Czuję go na tobie i tam też." skinął wskazując brodą w stronę łóżka. "Stiles" Dodał podejrzliwie.

"Scott?" Uniósł brwi sugerując, że to nie najlepszy kierunek w którym zmierza ich rozmowa. I Stiles wcale tego nie chciał. Bo Scott jest nie najlepszy w rozwiązywaniu zagadek i łączeniu ze sobą    rzeczy, ale gdzieś tam w głębi siebie pragnął ,by Scott powiedział ,że go rozumie, że rozumie to wszystko co nieuchronnie ciągnie go do Dereka. Chciał by się wycofał, powiedział że mu ufa bo wie,że Stiles potrafi podjąć słuszną decyzję.

I to co powiedział, nie było tym czego oczekiwał. "To Derek" sarknął jakby jego imie było przekleństwem.  Jakby Stiles powinien łapać, że źle wybrał. Derek nie jest ich przyjacielem, a Scott? To jego kocha najmocniej na świecie.
Dlatego nigdy wcześniej nie był w stanie tego zobaczyć, poczuć na własnej skórze. Bo tylko dlatego ,że ktoś nie jest dobry dla Scotta nie oznaczało że będzie taki sam dla Stilesa.

 Derek mógł go złapać, popchnąć na łóżko,zakleszczyć swoim ciałem, mógł go zranić na tyle by poczuł to w kościach. Mógł pchać, pchać i pchać aż Stiles stał się wszystkim w zawieszonej przestrzeni. Myśląc wyłącznie o jednej rzeczy o złączeniu,jedności i posiadaniu. Scott tego nie rozumiał?

Stiles zawsze był typem którego fascynował ogień, dopóki sie nim nie poparzył. I nikt bardziej nie uosabiał tej metafory niż Derek Hale. Derek który jest za stary, zraniony i nieludzki by rozsądny człowiek mógł kiedykolwiek go zapragnąć. Derek, który zapomniał jak być człowiekiem, zapomniał że ludzie nie wiedzą że jest Alfą, nie wiedza jak odsłonić swe gardło i okazać mu tym posłuszeństwo. Zapomniał że ludzie nie leczą się tak szybko jak wilkołaki, zapomniał że nie może być prawdziwym sobą między nimi bo go nie rozumieją i tak już zostanie.

Derek który nigdy nie zapomni popiołu,dymu i utraty ,tak samo jak Stiles nie zapomni zapachu wybielacza, szpitala, straty i odejścia bez możliwości powrotu. To wszystko pozostawiło w nich ogromnie poszarpane dziury, które możliwe że nigdy nie będą wypełnione. Oboje to rozumieli.

Rozumieli że kawałki ich duszy mogą być ponownie zszyte, załatane, lecz pustka po najbliższych zawsze tam będzie. Zawsze w nich. Tam gdzie nikt inny nawet nie spojrzy, bo ludzie rozmawiają o zagojonych ranach i pchają cię byś żył swoim życiem, jakby to był tylko kolejny szczebel w drabinie. A tak nie jest, nie jest tak.

Derek mówił: "Mój tata nauczył mnie grać w baseball"

Stiles mówił: "Moja mama grała w hokeja na trawie"

I obaj to rozumieli.

Chłopak wdrapywał się na kolana wilkołaka i nie musiał mówić: " Prosze spraw bym przestał myśleć o tym wszystkim na kilka minut" bo mimo ,że Derek nie miał ADHD to wiedział jak to jest czuć się za małym we własnej skórze, gdy twój mózg wstrząsają dobiegające zewsząd myśli. Stiles chciał by zatrzymał go na zawsze, lub do czasu gdy poczuje że życie znów nabrało dla niego sensu. By mógł stawić mu czoła i wszystkiemu co przynosi ze sobą nowy dzień. O wiele łatwiej jest gdy ktoś przypomina ci jak stać prosto, jak się skupić, jak być człowiekiem. Bo kto jak nie Derek wie  jak udawać ,że wszystko jest normalnie?

Stiles spojrzał na okno , przez które Derek przemykał juz setki razy. "Tak ,to Derek".

Scott to jego najlepszy przyjaciel i kocha Stiles'a;
Więc odpuścił.

-

"O co chodzi, jesteś tu czwartą noc z rzędu."
Stiles podskoczył, upuszczając swój kubek ,oczywiście rozbił się na milion kawałków z chwilą gdy uderzył o podłogę. Przeklął podnosząc największą zachowaną cześć i Isaac przyklęknął koło niego zbierając kawałki uchwytu. "Przykro mi" przeprosił ,naprawde mając to na myśli. "Nie chciałem Cię przestraszyć"

"Nie wszyscy tutaj mają super wilkołacze zmysły dobra? Jeśli nie powiedziałem dzień dobry to nie wiem że tu jesteś. Ostrzeż mnie, noś dzwoneczek przy szyi czy coś. Nie wiem."

Derek nie przerwał swego prysznica bo nie wydawało mu sie by był to wystarczająco duży problem. Nie pierwszy raz Stiles rozbił coś w jego kuchni.

"Jasne, jest druga popołudniu." Rzekł unosząc brwi " Jestem tu od ostatniej nocy."

I Stiles był pewien ,że Derek zauważył gdy Isaac odkluczał drzwi, lecz nic mu o tym nie powiedział. Bo młody nie opuszczał jego sypialni od wczorajszego obiadu, więc albo nie chciał mu przeszkadzać, albo poprostu twierdził że to nieistotne.
"Myślałem ,że wiesz ,że jestem w mieszkaniu"
Stiles pokręcił przecząco głową. "Nie, cieżko wczoraj wkuwałem" Rzekł nie szczędząc prawdy; miał sześć stron z rachunków które zjadły całe trzy godziny jego życia i esej z angielskiego czyli następne sześćdziesiąt minut. Przez to wszystko zwijał się ze zmęczenia przy zrelaksowanym ciele Dereka i zasypiał, zużywając resztki sił na przebranie się. "Mam pojutrze test z rachunkowości".

"Jasne" Zmiótł resztę odłamków na szufelkę i wyrzucił wszystko do kosza pod zlewem.
Stiles czekał aż skończy, czekał by coś powiedział. Cokolwiek. Zdawał sobie sprawę jak dziwne i niezręcznie musi się czuć spotykając swojego kumpla z klasy praktycznie mieszkającego z kimś, z kim to on żyje. Nie wiedział skąd ,ale twierdził że to dziwne. Nawet jeśli jesteś starszy i próbujesz złapać kontakt z kimś kto nie jest blisko, zwłaszcza gdy ten ktoś trzyma się z twoim ziomkiem. To właśnie kiedyś czuł względem Allison, starał się być jej przyjacielem, myślał że jest słodka i zasługuje na jego wyrozumiałość gdy zaczęła kraść mu najlepszego przyjaciela, ale w rzeczywistości nie znał jej jeszcze tak dobrze.

Pragnął by to samo mógł powiedzieć na temat Scott'a,  jego odczuć pod adresem Dereka lecz wiedział, że to byłoby kłamstwo. Stiles wiedział ,że Scott nie lubił Derek'a.

"Więc" Zaczął ,czuł się tak niezręcznie, nie wiedział co zrobić, chciał by Derek wszedł do pokoju i rozładował napięcie. "Spałeś na kanapie?"

Isaac przytaknął, nie patrząc mu w oczy "Ty i Derek też tylko spaliście."

Sposób w jaki to powiedział, jakby czuł się zmieszany,a może trochę wzbudziło to jego wstręt.I Stiles spochmurniał, zastanawiając się o co do kurwy chodzi bo Isaac czuje nagle potrzebę wypowiedzieć się na temat życia seksualnego jego i Dereka?  Które ma się znakomicie tak nawiasem, i bardzo dziękuję za troskę, ale na serio; wczoraj Stiles był wyczerpany co nie jest przecież miłosnym eliksirem numer 7 dla Dereka, chociaż miał świadomość że niektórzy ludzie to reflektują. Seks podczas snu, hej! Stiles nikogo nie osądza, zrozumiano? Nie ważne, w każdym razie Isaac nie powinien wtykać nosa między ich poduszki , i pytać czy uprawiali seks czy nie.

Lahey przestąpił z nogi na nogę,mówiąc: "Nie chodzi o seks,prawda? To coś między tobą a Derekiem?"

Stiles odwrócił wzrok, patrząc nad ramieniem Isaaca. Derek stał tam, w korytarzu opierając się o ścianę i wpatrywał się w niego. Chłopak zdał sobie sprawę, że Derek czeka na odpowiedź, mimo wszystkiego co razem robili, mimo wszystkiego co Stiles ukazał Derekowi i vice versa, Alfa był wciąż tym samym Derekiem. Tym paranoidalnym Derekiem wciąż niepewnym ludzi wokół siebie ,nawet tych z którymi dzielił łóżko.

Więc odpowiedział: "Nie, nie chodzi o to."

Stiles pokochał uśmiech który Derek mu posłał, i sposób w jaki zniknął w momencie gdy Isaac spojrzał na niego przez ramię. Ponieważ ten uśmiech należał tylko do Stiles'a, nikogo innego tylko do niego.

-

"Ugryzłbym Cię, gdybyś tylko chciał." Wymamrotał Derek wprost w szyję młodego. Górował nad nim tak jak lubił, i tak jak lubił Derek przytrzymując go i ograniczając jego swobodę swym ciałem, czyniąc go prawdziwym. "Byłbyś mój".

Stiles wybuchnął śmiechem. "Jestem prawie pewien,że już teraz sądzisz,że jestem twój." Derek zesztywniał.

"A nie jesteś?" Pyta i nagle brzmi tak bezbronnie,zupełnie nie jak groźny Alfa.Brzmi jak ktoś zadający pytanie którego odpowiedzi nie jest pewny.

Stiles ściąga go w dół, uwielbiając ciężar ciała Dereka na swoim. "Uspokój się.Tak jestem twój,a ty jesteś mój.I wszystkie te rzeczy które sprawiają że machasz ogonem jak szczęśliwy pies". Derek śmieje się w jego skórę,teraz już zawsze to robi ,bo to rodzaj żartów których używają tylko pary.I Boże jakim byłby głupcem dyby nie sprawiło to że jego żołądek wywróci fikołka i szczęście przemieni się w tysiąc ptaków w jego piersi ,trzepocząc  i walcząc by się uwolnić.

Derek który spogląda na niego jakby był nim poirytowany i zdumiony w tym samym czasie.Boże, Boże."Poproszę,kiedy będe chcial."

To jest wszystkim co może zaoferować, co może powiedzieć bo nie jest pewien czy kiedykolwiek tego zechce,może zawsze będzie zadowolony z bycia tylko człowiekiem w stadzie? Jak kudłaty i Scoobie i Whoa! Scoobie to rozumie.

Ale może,może pewnego dnia będzie gotowy podjąć wyzwanie tak długo ,jak Derek będzie czekał po drugiej stronie.
- -

"Jakim typem nieudacznika jest Derek Hale?" Lydia usiadła na stołówce przy nim jakby to tam zawsze jadła lunch,pieprząc przypadkowych ludzi unoszących na nią ze zdziwieniem brwi.Proszę państwa to Lydia Martin możecie iść w diabły.

Stiles pomyślał,że mógłby mieć wypracowany typ.

"To pytanie czy zarzut?"Spytał sam unosząc brwi" Bo brzmi jak to i to a-"
"Nie ma czasem dwudziestki?A interesuje się licealnym podlotkiem za którego puknięcie może pójść siedzieć? To pasuje do chorej umysłowo ofiary,jaką jest." Przerywa mu.

Stiles nie wiedział jak wyjaśnić że Derek nie jest jak większość dwudziesto-paro latków, nie jest jak większość ludzi. Wilkołaki nie myślą jak ludzie, nie kierują się rozsądkiem.Wiedział to w szczególności wilkołak od pokoleń jak Derek ,który nadal nie rozumiał że ludzie są słabi,delikatni i potrzebują dużo więcej troski. Serio,czego nauczyli go jego rodzice?

Z drugiej strony Lydia nie mogła zrozumieć co Derek i Stiles przeszli razem  nie mogła zrozumieć że Derek pragnął kogoś komu może zaufać i dotknąć bez obawy że go skrzywdzi i Sriles był tym kimś.

Bo nawet jeśli Stiles nie lubił Dereka,nawet jeśli nie wiedział po czyjej stronie stoi,nie, nadal nie wiedział do końca, ale Stiles zaczął widzieć świat nie tylko w białych i czarnych kolorach. Może Derek nie miał w planach brać czyjejkolwiek strony prócz swojej.I może to dobrze. W każdym razie nawet wtedy Stiles podtrzymywał Alfę, uratował mu życie w basenie chociaż go nie lubił, uważał że jest nieznośnie przystojny. Derek to wiedział, wiedział że go nie lubił ,jednak uratował go mimo to.

Stiles myślał ,że może właśnie wtedy się zaczęło. To dziwne uczucie,między nimi. W którym nie darzyli się sympatią ale ufali sobie w każdej sytuacji,zawsze. I może później Stiles nie przeszkadzał Derekowi tak bardzo,może młody lubił gdy  Derek pozwalał mu paplać o czymkolwiek, i Derek ewentualnie to lubił a potem może to stało się ważniejsze na tyle że Stiles był w jakiś sposób pod urokiem Dereka,bo teraz zaczął go naprawde lubić. To jaki był silny, mocny i potrafił trzymać go w miejscu.

A potem był pocałunek i dłoń podciągająca mu koszulkę. Stiles był stracony, nie mógł już udawać, był nim zauroczony i Derek to ucieleśnienie wszystkiego co najgorsze. Derek jest silny, starszy i nieludzki. Derek nie jest człowiekiem, ani trochę  Jest drapieżcą przyczajonym za piękną buźką. Lecz może tego Stiles zawsze potrzebował. Drapieżcy który go upoluje i będzie miał go na celu, choć nie ucieka przed wielkim złym wilkiem. O nie. Zakłada czerwony kaptur, wędrując po ścieżce zbiera kwiaty i mówi Oh,jakie masz duże zęby. Stiles doskonale zdaje sobie sprawę że to co robią nie jest grą.
Derek wyrysowuje Stilesa na piasku i mówi ,że jest jego i może chłopak powinien tak to zostawić.

Bo w końcu potrafi to zdefiniować.

"Co masz w zadaniu 24 z geometrii?" Pyta ,zamiast wyjaśnić cokolwiek bo zrozumiał że Lydia tego nie łapie, Scott tego nie łapie ,nikt prócz jego i Dereka tego nie rozumie bo to dwie najważniejsze osoby które rozumieć to powinny.
- -

"Chce byś mnie zerżnął" Rzekł Derek i nie,nie.Nie tego chciał Stiles, w ogóle. Chciał Dereka trzymającego go w miejscu, przytrzymującego go do materaca, chciał go nad sobą. Lecz jest za późno bo mężczyzna siada na nim okrakiem i Stiles zatapia się w jego wnętrzu. Boże to cudowne uczucie, Derek warczy, zaciska pazury na jego biodrach i to boli w tak fantastyczny sposób. "Jesteś moj na zawsze." Prawie skamle" Jesteś mój."

Stiles powstaje i upada,czując każdy centymetr tej własności.
- -

"Stiles"

Zatrzymuje się.

Jego tata siedzi przy stole z butelką Whiskey przed sobą.

Jest trzecia w nocy i Stiles wysiadł przecież z Camaro, doskonale słyszał charakterystyczny pomruk silnika oddalającego się z podjazdu jego domu.Oczywiście nie obyło sie bez pożegnalnego całusa który przyćmij jego umysł,przypominając ,że Derek czeka. Zawsze czeka na chłopaka by wrócił, spowrotem do jego mieszkania po drugiej stronie miasta, lub do magazynu który czasem odwiedzają, nie ważne. Bo przecież Derek chce żeby wrócił do niego. Do jego łóżka, jego boku, ramienia, po prostu by wrócił.

Patrzy na swego tatę i wie,że już się domyślił.

Więc siada i czeka.

"Czy Derek Hale wie, co znaczy oskarżenie gwałtu?"


"Znaczy ,że nigdy by mnie nie dotknął" I Stiles nienawidzi tego, nienawidzi wracać do domu i nie móc powiedzieć wszystkiego swemu tacie jak robił to zawsze. Bo kocha swego ojca jak nikogo na ziemi, z pewnością przyjąłby za niego kulkę, zrobiłby dla niego wszystko,ale nie w tej sprawie. Nie jeśli chodzi o Dereka. To ta granica której młody nigdy nie przekroczy, bo chłopacy są a potem ich nie ma a rodzina pozostaje na zawsze, teraz to wie. Wie jak to jest patrzeć na kogoś i czuć jak twe serce wyrwane jest z piersi i ułożone pod czyimiś stopami.Teraz to wie.

"Stiles"

"Tato."


Jego ojciec wygląda tak staro i bez silnie. Stiles marzy by mógł powiedzieć nie,nie,to nie tak jak myślisz tato. Lecz to było by kłamstwo, bo to jest tak jak myśli,a nawet nieco więcej.

"Wiesz ile on ma lat?"

"Tak"
Bo na jego urodziny upiekł tort, mały, taki "Tylko-dla-nas",żółty tort z masą czekoladową, Stiles narysował na nim pełnię księżyca, ale to raczej wyglądało jak pączek więc Derek śmiał się, powiedział Kocham Cię i uprawiali seks nim w ogóle spróbowali ciasta a potem zjedli go nago, oglądając coś na AXN. Zawinięci w koc i swoje ciała.

"Nie godzę się z tym" Rzekł jego ojciec"Stiles naprawdę się z tym nie zgadzam"

I Stiles rzekł" Kocham go,on kocha mnie"

Szeryf westchnął:" Z tym tez się nie godzę."

Więc Stiles odpowiedział tylko:" Co mogę zrobić byś się z tym zgodził?"
- -

Derek spytał" Czego pragniesz?"

Stiles odpowiedział: "Ciebie"

I o to właśnie chodzi.