Translate

piątek, 16 maja 2014

Pogromca kotów

"Stiles,Stiles on się na mnie gapi"
Do uszu chlopaka dobiegł skamlący głos jego partnera. Młody odwrócił się i jego oczom ukazala się zabawna scena; rodowity wilkołak Derek Hale siedzący na drugim końcu kanapy ciskał piorunującym spojrzeniem w ich kociaka.
"Taaak" Mówi przeciągle "Koty też mają oczka.Dobrze że używasz swoich" Odpowiada z lekkim uśmiechem
"Ale on sie na mnie gapi!"
Stiles  bierze głęboki wdech kucając przy mężczyźnie,kładzie mu dłoń na kolanie i rozmasowuje je. "Ja też się na Cb gapię, nawet kiedy jesteś goły i jakoś Ci to nie przeszkadza. Bo wiesz,jesteśmy do siebie podobni. Taksamo jak on"- wskazuje na sierściucha- "lubie jak mnie głaszczesz,jestem tak samo słodki i mrucze z zadowoleniem jak mnie pieprzysz." Posłał mu cwany uśmieszek, przekręcając głowę w prawo przyglądając mu się.
Derek co jakiś czas spogląda złowieszczo w stronę malucha czym wywoluje salwe smiechu w chłopaku. Kociak mruczy,przymykajac ślepia.
"To tylko mały kociak. Nie mogę go trzymać u siebie bo tata dostałby szału. A może nie ma ochoty babrać się w jego kuwecie. Ważne że ma swoje miejsce tutaj."
"Wcale nie." Warczy i o malo nie zaklada sobie rąk na piersi,jak mały chłopiec.
"Wcale tak.To nasz kot."
"Nasz..." Powtarza,nie bardzo chcąc w to uwierzyć
"Tak Derek. Twój słuch jest doskonały." Klepie go po ramieniu ,pocieszając
"Stiles,to nie jest nasz kot." Opanowuje kolejne pelne mordu spojrzenie i Stilinski się śmieje.
"Racja.Jest cały twój. Nie zabiorę Ci go. Obiecuję. Pobaw się z nim trochę, dobrze? Ja skoczę do Deaton'a po pare pierdól dla niego." Chłopak cmoka mężczyznę w nos i odwraca się jakby chciał odejsc lecz staje wyprostowany i rzuca przez ramię zdławionym od śmiechu głosem.
"Załatwić Ci Scoobie chrupki?"
Na co Der obnaża zęby,
"Spróbuj nie tęsknić za badzo." Mruga i wychodzi zostawiając obojga samych.
Kiedy wraca,trafia na śpiącego Dereka. Jedna z jego ogromnych dłoni spoczywa na skulonym ciele kociaka drzemiącego mu na piersi.
Nikt nie musi wiedziec że zrobił im zdjęcie i ustawił jako tapetę bo rozpływał się za każdym razem kiedy spojrzał na ekran.

sobota, 3 maja 2014

Odpływając



Stiles nie sypia tak jak kiedyś.

Nie po tym jak uwolnił się od Nogitsune, nie po tym jak wepchnął szablę w brzuch Scott'a, nie po śmierci Allison. Tak naprawdę koszmary zniknęły parę tygodni po tych wydarzeniach.

Bo Stiles wciąż sypia zbyt mało.

*

"Źle wyglądasz."

Mrukliwy, znajomy głos dobiega do jego uszu. Stiles wypuszcza ze świstem powietrze, co brzmi jakby chciał zaskamleć. Jest wyczerpany, i myśli - nie jest pewien, czy pamięta jak to jest mieć czysty umysł, który jest w stanie chłodno i logicznie kalkulować - że jego ciało chwieje się od zbyt wielu tabletek, kofeiny i niedostatecznej ilości odpoczynku.

"Nie możemy wszyscy być tak piękni, jak ty Hale."

Derek przewraca teatralnie oczami niewzruszony, po czym podaje chłopcu butelkę wody i siada obok niego na kanapie. "Zamknij się. Kiedy ostatni raz spałeś?"

"Dziś rano
" odpowiada. Kątem oka widzi jak wilkołak unosi głowę i wyczekująco wlepia w niego swoje ślepia. "Nie kłamię, jasne? Przestań nasłuchiwać zmiany."

"Jak długo spałeś?"


Stiles przełyka głośno ślinę, a gdy ponownie się odzywa jego głos brzmi nadzwyczaj gorzko. "Dwadzieścia minut. Może. Nie wiem. Podaj mi Pad'a"sarka, wyciągając dłoń w stronę stolika. Cała ta rozmowa jest mu tak bardzo nie na rękę, że czuje jak w gardle tworzy mu się wielka gula. Niemal go dusząc.

*

Derek spędza większość wieczorów w domu Stiles'a. Oglądają wspólnie mecze baseball'a, grają na konsoli, zamawiaja górę jedzenia; po prostu trzymają się razem.

Sęk w tym, że Hale zapewnia Stiles'owi towarzystwo, gdy Szeryf wychodzi do pracy. Stiles doskonale wiedział, kto przypisał Derekowi rolę niańki. Wiedział też, że nie tylko on bardzo się o niego martwi.

Stiles widział to, co jego ojciec.

Worki pod oczami i nienaturalnie blada skóra wciąż przypominały mu wydarzenia sprzed dwóch miesięcy.

*

Stiles nie sypia już wcale.

I brak mu już odwagi, by spojrzeć na swe odbicie w lustrze.

*

"Ile godzin przespałeś w zeszłym tygodniu?"

Stiles wzrusza ramionami, wpychając sobie makaron do ust. "Nie liczyłem. Może cztery? Może mniej. Śpię, ale..."

"Nie zasypiasz"
dokańcza za niego zamyślony.

Młody kręci głową przytakując, lecz zamyka oczy, gdy ruch sprawia mu ból.

Kiedy Hale pyta chwilę później jego głos jest łagodniejszy: "Miewasz koszmary?"

"Nie
" mówi, a smutny uśmiech ciągnie kąciki suchych ust Stiles'a ku górze. "Zbyt krótko śpię, by je mieć."

*

Zgadza się, kiedy Melissa załatwia mu wizytę u lekarza. Godzi sie, by przepisał mu coś na sen; ból jaki dostrzega w oczach swego ojca sprawia, że ciężko jest mu odmówić. Staje się prawie niemożliwe by odmówić, więc się zgadza.

Opuszcza przychodnię z receptą na Ambien, wykupuje ją w aptece i bierze jedną małą kapsułkę nim kładzie się do łóżka wyczekując na sen.

*

Budzi się z krzykiem.

Tata trzyma go w uścisku nim znów się uspokoi, nim przestanie słyszeć wybuch z komisariatu, nim przestanie widzieć krew sączącą się z klatki Allison, nim uspokoi drżące ręce i zrzuci z nich ciężar, nadal myśląc, że mógłby skrzywdzić wszystkich których kocha.

Kiedy oddychanie nie sprawia już bólu Stiles odrywa sie od ramienia swego ojca i siada skulony. Szeryf wstaje, chwyta w dłoń buteleczkę z lekami stojącą na stoliku i wychodzi do kuchni. Stiles słyszy skrzypnięcie drzwiczek szafki pod zlewem; wiedząc że medycyna nigdy nie była po jego stronie.

*

Stiles udawał że śpi.

To łatwiejsze niż wsłuchiwanie się w płacz własnego ojca.

*

Następnego wieczoru Szeryf pełnił całonocną zmianę. Derek minął się z nim w drzwiach i coś w jego oczach dało chłopcu pewność, że wie, co sie stało.

"Ambien nie podziałał" mówi szorstko, z nutą rezygnacji w głosie. "Mario Kart?"

"Nie sypiasz, bo nie mógłbyś się bronić"
wymrukuje.

Stiles pochyla się nad kuchennym blatem, jego ręce zaciskają się na brzegach, gdy spogląda w dół. "Nie wiem. Wydaje mi się... Jeśli zasnę, to... Odpłynę w głąb siebie, wiesz?"

Derek milczy tak długo, że Stiles spogląda w górę, z brwiami ściśniętymi w jedną linię, gdy ich oczy sie skrzyżowały. "No co?"

"Ufasz mi?
" pyta łagodnie, zakładając sobie ręce na piersi.

Młody odkaszlał, lecz głos mimo to załamuje mu się, gdy odpowiada : "Chciałbym."

"Wystarczy."
Podszedł bliżej. Jego dłoń spoczywa na ramieniu Stilesa, gdy szepcze : "Proszę, siądź ze mną na minutę."

*

Siedzieli obok siebie na kanapie, przyciśnięci do siebie od złączonych ramion po kolana. Stiles nigdy wczesniej nie czuł się bardziej skrępowany.

"Stary, o co chodzi?"
Derek nagle strasznie zainteresował się dziurą w swoich jeansach. "Po pożarze, nie spałem przez kilka miesięcy. Tak jak ty nie potrafiłem zmrużyć oka."

"Jak udało ci się przeżyć?"


Derek prychnął. "Może to przez naszą regenerację? Albo Laurę grożącą, że spali moje szczątki, jeśli odważę się umrzeć."

Stiles uśmiechnął się słabo pod nosem, rozluźniając się trochę bardziej na kanapie. "Laura była zajebista."

"Tak
" mruknął. "W każdym razie widziała kiedyś program o wydrach. Trzymały się za łapki we śnie. Tak by się nie rozdzieliły."

Stiles próbował być cicho, naprawde się starał ale-

"Derek, ten brak snu sprzed kilku lat chyba naprawde wpłynął na twoją psychikę. Nie jesteśmy wydrami."
Zaśmiał się gardłowo.

"Zgadza się, nie jesteśmy" przytaknął. "Proszę cię, bądźże już cicho, a po drugie to nie o to mi chodzi."

Młody zagryzł wnętrze swego policzka, lecz wciąż się uśmiechał.

"Laura zaczęła trzymać mnie za rękę, kiedy się kładłem. Minęło trochę czasu, ale ostatecznie pozwoliło mi to zasnąć. Nie miewałem już koszmarów. Ona... Była moją kotwicą."

"Trzymała cię na powierzchni, nie pozwalając byś odpłynął w głąb własnych myśli."


Derek skinął głową, spoglądając na chlopaka. "Tak, więc pomyślałem, że może moglibyśmy tego spróbować. Odliczę dziesięć minut i zobaczymy czy... Może.." przerwał nie będąc pewnym czego oczekuje. Że Stiles się zgodzi? Odmówi?

"Niech będzie" powiedział, sięgając po dłoń Dereka i splatając ich palce razem. "Tylko nie próbuj mnie obmacywać, gdybym zasnął. Łapiesz?"

"Zawsze psujesz całą zabawę"
odparł marszcząc śmiesznie nos. Zgarbił się trochę bardziej na kanapie, obierając idealną pozycję dla Stilesa. "Po prostu zamknij oczy. Obudzę cię za dziesięć minut."

"Obiecujesz?
" szepnął, układając głowę na ramieniu starszego mężczyzny.

Jest tak cholernie zmęczony, że słowa Dereka niczym echo odbijają się w jego umyśle i dopiero po chwili dociera do niego ich znaczenie: "Obiecuję. Odpocznij, Stiles."

*

Chłopak budzi się z rozmazaną wizją, ciepłym ciałem obok swojego i pulsującym bólem głowy.

"W porządku? Śniłeś choć trochę?"

Zdaje sobie sprawę, że to Derek i mgliście przypomina sobie jego obietnicę łagodnie mrucząc: "Niee. Jak to- dziesięć minut?"

"Tak"
Derek odpowiada gładko. "Przecież ci obiecałem,prawda?"

Chłopak czuje kciuk Dereka głaszczący delikatnie jego dłoń i ciężar jego ciała otulający go z jednej strony. Zasypia wsłuchując się w rytm jego serca.

*

Kiedy kolejny raz wybudza się przez zasłony próbują wedrzeć się pierwsze promienie słońca. Może usłyszeć, jak ktoś krzata się po kuchni. Podniosi się nieco na kanapie, odchrząkuje i przekrzywia głowę w jedną, a potem w drugą stronę aż coś w niej strzela.

"Cześć Stiles" Szeryf pozdrowił go łagodnie, kucając przy kanapie. Uśmiecha się i śmieją się nawet jego oczy, gdy kładzie ręce na kolanach syna. "Jak sie czujesz?"

Stiles chce podnieść rękę i przetrzeć zaspane oczy, lecz orientuje się że jego dłoń jest nadal w uścisku Dereka. Kącik jego ust unosi się w malutkim uśmiechu i odpowiada : "Dobrze. Myślę, że trochę odpocząłem."

"Wspaniale."
Szeryf prostuje się i nim znika w kuchni składa pocałunek na czole syna.

Stiles jest prawie pewien, że łzy w jego oczach nie są spowodowane rażącym słońcem.

Derek wybudza się kilka chwil później, przecierając twarz dłonią. Gdy otwiera oczy spogląda z zaciekawieniem na Stiles'a mamrocząc : "Hej."

Chłopak opiera głowę o kanapę. "Cześć. Źle wyglądasz."

Derek patrzy na niego spod byka, ale na jego ustach błąka się uśmiech i ściska jego dłoń. "Nie możemy wszyscy być tak piękni jak ty Stilinski."

Stiles prycha i śmiejąc się wywraca oczami, po czym zamyka je ziewając. "Mmm,pozwól mi przespać resztę dnia, a ja pozwolę ci wygrać ze mną w Mario. W ramach podziękowania" mówi schrypniętym od snu głosem.

"Stiles"

Chłopak z niepokojem otwiera oczy. "Co?"

"Przespałeś osiem godzin."


Tym razem to Stiles zaciska dłoń mocniej. "Bo nie dałeś mi odpłynąć."

"To dobrze. Odpocznij Stiles."


Zamyka oczy skupiając całą uwagę na kojącym dotyku Dereka. Zasypia sekundę po tym, jak czuje gorące wargi Dereka przyciskające się do jego czoła.

Jest pewien, że gdyby Derek był nic nieznaczącym dla niego mężczyzną, nie zasnąłby przy jego boku.

Beta: HikariNeko