Translate

niedziela, 13 września 2015

Nie te okno,wilczku.

Laura nieczęsto zamykała swoje okna,jednak robiła to specjalnie by go wkurzyć.

-Przestań wdrapywać się do mojego mieszkania przez schody przeciwpożarowe,zacznij używać drzwi,spotkaj się z kimś kto nie jest zabójcą.- Derek mruknął do siebie kpiącym tonem, słowa były niczym oszczerstwa wypływające mu z ust,ostre i ciężkie gdy wysunął pazury otwierając nimi zamek.

Kiedy znalazł się w środku, układ i rozmieszczenie sprzętów w jej salonie wydawało mu się nieco inne ,ale Laura często jeździła z meblami; przez co teraz Derek potknął się boleśnie o coś czego nie pamiętał by stało tam kiedy wychodził. Jego wyostrzony nos chyba płatał mu figle, bo zdecydowanie czuł w mieszkaniu zapach mężczyzny, świeżo unosząca się woń męskości wypełniła mu nozdrza i jeśli Laura sprowadziła do mieszkania kogoś, to jutro rano będzie zazdrosny ,bo ten zapach? Był totalnie obłędny. To jakby miks kofeiny ,tabletek, młodości i...Zaufania? Nie był pewien. Zresztą nie miał teraz do tego głowy. W końcu dotarł na kanapę i zasnął czując że jutrzejszy kac będzie gigantem.

Poranek przyszedł zbyt szybko by czuł się wypoczęty i wyspany, a przede wszystkim trzeźwy. Potworne walenie w jego głowie nie dawało mu spokoju. Jęknął. Nigdy więcej nie da się namówić na domową Whiskey z Tojadem. Nigdy, przenigdy dzięki Boyd.

Derek powoli otworzył oczy i dopiero po chwili zorientował się ,że to wcale nie jest salon jego siostry. Ani trochę... Stos gier i kontrolery na podłodze tuż pod telewizorem, kolorowe dekoracje nie pasujące do siebie i porozwieszane na ścianach plakaty jakichś komiksowych superbohaterów.
Najbardziej widocznym elementem wystroju  (Derek powinien zwrócić uwagę na niego na samym początku) był słodki chłopiec ubrany tylko w parę bokserek z nadrukiem Spidermana. Nieufnie trzymający kij baseballowy,gotowy do ataku. Mężczyzna rozchylił usta zdziwiony gdy chłopak poruszył nieznacznie kijem,jakby chciał go zapewnić,że nie cofnie się przed niczym.

-Koleś.-Rzekł -Nie wyglądasz jakbyś włamał się by cos ukraść,i najwidoczniej nie jesteś włóczęgą.- Dodał a Derek zjeżył się słuchając go ,przecież jego zarost nie był taki zły.-Jeśli powiesz mi,że to była pomyłka puszczę cię bez uwzględniania odszkodowania na rzecz naprawy zamków,albo emocjonalnej traumy jaką doznałem widząc cię tutaj. -Dodał ,czekając w milczeniu na odpowiedź.

-Przykro mi, moja siostra mieszka w tym samym budynku.- Zaczął ,czując się niezręcznie.- Ostatniej nocy byłem naprawde pijany i zwykle zatrzymuje się u niej.

-Wchodząc przez wyjście ewakuacyjne.- Sarknął chłopiec zagryzając wargę. Derek patrzy jak spuszcza kij w dół i wlepia w niego swoje wilcze ślepia. Ładne różowe i pełne usta, jednak to co przykuwało jego największą uwagę to oczy. Miał najjaśniejsze spojrzenie z jakim spotkał się kiedykolwiek w życiu. A potem zahaczył wzrok na jego bladej,pokrytej piegami klatce i żołądek wywrócił mu się dookoła. Wiedział już kim jest ten chłopak - o nie - to chłopak którego Derek podglądał cały zeszły tydzień z okna salonu Laury bo ten koleś tańczył w swoim mieszkaniu całkiem nago. Cały czas. A jeśli on jest tutaj, to znaczy że...

-Tak .-Rzekł Derek odwracając głowę w tył by spojrzeć przez okno na mały dziedziniec którego budynek mieszkalny otaczał na kształt literu U. Jak to możliwe ,ze tak bardzo to spieprzył Derek nigdy tego nie pojmie. Nie był nawet w prawidłowym skrzydle.

-Okej,pójdę już- Burknął- Przepraszam jeszcze raz i dzięki że nie wezwałeś policji.- Dodał wciągając w nozdrza słodki zapach tego dzieciaka po raz ostatni,i w tej samej sekundzie kiedy rozbestwił się w jego woni głos chłopaka wyrwał go z błogiego stanu,i ledwie opanował chęć rzucenia się na niego.

-Żaden problem.- Rzekł uśmiechając się będąc już pewien,że mężczyzna na jego kanapie nie jest włamywaczem ano seryjnym mordercą tylko strasznie ciapowatym po pijaku mężczyzną. Wydawał się całkiem niespeszony tym że ma na sobie tylko bokserki przed nieznajomym i to właśnie Derek jest z nich dwóch jedynym zakłopotanym mimo że jest w pełni ubrany. Nie wiedział jak powiedzieć mu "Hej,jestem wielkim fanem sposobu w jaki trzęsiesz swoim tyłeczkiem codzień wieczorem".Więc Derek nie marnując czasu ruszył w stronę drzwi dziwnie dziwnie jakby ukłaniając się na odchodne i znika wzdłuż korytarza.

Później Derek z czerwoną od złości twarzą dochodząc do siebie przy filiżance kawy wysłuchiwał w mieszkaniu siostry jej głośnego śmiechu. Drwiącej z niego i jego nieporadności uświadamiając mu to,że się nie przedstawił. Nic w takim stanie dziś nie ugra.

Laura szturchnęła go mocno w ramię wyrywając go z ponurych rozmyślań o niepowodzeniach w jego życiu - Co?- burknął

-Myślę ,że to coś dla ciebie.- Powiedziała,unosząc z uśmiechem brew.

Derek spojrzał za okno i w przeciwległym skrzydle budynku,ten sam chłopak stał w oknie trzymając kartki papieru i szczerzył się do niego. "GORĄCY PRZECIWPOŻAROWY PRZYSTOJNIAKU NASTĘPNYM RAZEM UŻYJ DRZWI XOXO STILES" Odczytał,zapisując podany niżej numer telefonu.

Może nie spieprzył wszystkiego.