Translate

poniedziałek, 26 sierpnia 2013

Znów chcę poczuć smak lata

"Stiles nie możesz tam spać" Mruknął mężczyzna przewieszając swój mokry ręcznik przez przednie siedzenie i zostawiając go tam do wyschnięcia.

Stado postanowiło wybrać się na biwak, Derek był bardzo niezdecydowany, ale zanim się zorientował Boyd czekał już na nich w minivanie pożyczonym od swojego ojca a Stiles zaklepał tylne miejsca dla alfy i siebie. ( "Z tyłu zawsze siedzą największe łobuzy, huh?" rzucił młody sprzedając mu kuksańca w bok.)

"Umieram" Jęknął Stiles, na co ten prychnął znacząco.
"Wcale nie, spaliłeś się na słońcu i masz kaca"
" No mówie przecież ,że umieraaaaaam." Jego głos stłumiła ich kołdra, którą Stiles uparł się zabrać ze sobą. Derek nie chciał się przyznać, że polubił to. Ich zapach tutaj, na nieznanym terenie.

Sięgnął po ręcznik którego Stiles miał przy swoim boku, i również go rozwiesił.
" Stado wkrótce wróci z jeziora, a ty nadal jesteś goły."

Stilinski podniósł ociężale głowę "Mistrzu, myślę, że wszyscy widzieli już mój blady i chudy tyłek."

Derek pozwolił by jego oczy powędrowały w dół na ten jak to określił "chudy i blady" tyłek który nie wyglądał na taki od tych kilku dni. W rzeczywistości wyglądał naprawdę dobrze, i Derek pragnął tylko... "Daj spokój, wracaj tu i posmaruję Ci to balsamem" Zaoferował.

Młody podniósł się na łokciach,uśmiechając sie krzywo na Dereka. "Zaczynam gadać o swoim tyłku, i nagle wyskakujesz z ofertą wcierania we mnie oleju?"

Derek zmarszczył brwi spoglądając na balsam po opalaniu "Nie sądzę...To nie jest olej" Zaprzeczył i Stiles wywrócił teatralnie oczami próbując wstać. Co mu się jednak nie udało.
"Podaj łapę. -- O mój Boże, nie tak! -- Zmień biegi,cholerna dźwignia wżyna mi się w... Wżyna mi się!" Stiles wierzgnął do przodu z impetem,bo jego kolano ześlizgnęło się z fotela pasażera gdy próbował sobą wykierować i, jak zwykle mu się nie udało.

Hale pomógł mu przedostać się na tył furgona. Trzymając dłoń kilka centymetrów od jego ramion, mógł poczuć ciepło bijące od poparzonej skóry. "Jesteś naprawde gorący"
"Ty też nie jesteś zły"
"Nie, miałem raczej na myśli- "
"Wiem, co miałeś na myśli. Pale się Derek. Gotuję. To straszne." Narzekał siedząc na kuckach. Jego nos był piekielnie czerwony, tak samo jak klatka,ramiona,i dalej w dół pleców.Nogi ocalały,będąc w wodzie. Niestety cała reszta nie miała tyle szczęścia.

"Trzeba było słuchać Lydii, jak mówiła-"
"Yrgh, wiem,okej? Naprawde bardzo łatwo o tym zapomnieć mając dookoła siebie bande wilkołaków ze swoimi dziwnymi uzdrawiającymi mocami. Poważnie, myślałem że wychodzicie tylko nocą, a nie,że leczycie swoje zjarane ciała zanim jeszcze zejdzie wam skóra. W ogóle,nie schodzi wam przecież skóra." Stiles usiadł po turecku na kocu tyłem do Dereka.
Ten,złapał haczyk i siadł za nim.Nosił na sobie tylko kąpielówki, ale już zaczynał odczuwać gorączkę tego ciepłego dnia. Wziął trochę balsamu na dłonie, i rozgrzał go odrobinę zanim naniósł na plecy Stilesa. Na co ten, i tak syknął.

"Masz szczęście ,że nie dostałeś udaru od tych oparzeń, i tego co wczoraj wypiłeś." Zauważył
"Hej, jesteś zazdrosny ,że mogę się upić."
Derek prychnął "Stiles,odpadłeś zaraz po tym jak próbowałeś obmacywać mnie przed całym stadem."
Alfa mógł usłyszeć jak uśmiecha się mówiąc " Tak jak powiedziałem: Zazdrościszzzz"

Gdy Derek skończył kremować jego plecy i ramiona, skinął na młodego by odwrócił się do niego przodem. Stiles nie narzekał na przednią stronę swego ciała, mimo tego Derek cieszył się ,że może wysmarować go balsamem. Lubił zajmować się swoim...Chłopakiem,kolegą, nieważne. Swoim Stilesem.

Naniósł odrobinę na koniuszek czerwonego nosa i starannie go wtarł . Dokładnie rozsmarował balsam też na klatce chłopaka, która nie była tak poparzona jak jego plecy, ale też nie wyglądała zbyt dobrze.Naszyjnik z Triskelionem, który nosił odkąd Derek mu go podarował, zostawił niewyraźny biały kształt na spalonej słońcem skórze. Stiles z pewnością spędził dzień w cieniu.

Sunąc swą ogromną dłonią przez klatkę młodego, mężczyzna nie mógł nie zauważyć jak sutki Stilesa twardnieją pod jego dotykiem. Potarł kciukiem o jeden, drażniąc go lekko paznokciem. Stiles w odpowiedzi, ostro wciągnął powietrze.

Alfa zerknął w dół,i ujrzał wzbudzającego się ku górze penisa. Nie odsunął się, ani nie oderwał od niego dłoni. Delikatnie opatrywał jego skórę wcierając w nią aloes. Dotyk zelżał, stał się mniej funkcjonalny a bardziej...pieszczotliwy. Balsamowanie zakończone, więc teraz czas na zabawę.

Stiles wygiął swe ciało w łuk pod dotykiem starszego mężczyzny, i pochylił się w przód. Derek nie mógł się oprzeć by nie musnąć jego ust w najlżejszym z pocałunków.Tyle wystarczyło by Stiles wstał na kolana i pośpiesznie niemal brutalnie wpił się w usta Dereka.

Dłonie Stilinskiego rozbiegły się po całym ciele mężczyzny , lecz chwilę potem spoczęły mu na ramionach.Jego usta tak miękkie i zachęcająco wypusciły na łowy gorący i śliski język. Wciąż i wciąż dokuczając wargom Dereka, by w końcu je otworzył.

Derek się zgodził, i Stiles sprawił że pocałunek przerodził się w obscenicznie brudny, plątajac ich języki ze sobą. Przesunął rękę, ku górze spokojnie i powoli ciągnąc za drobne włoski na karku Dereka, co wyraźnie różniło się od ich rozgorączkowanego pocałunku.

Alfa oderwał się od przyjemnych ust Stilesa zostawiając niewidoczne ślady pocałunków wzdłuż jego szczęki,prześlizgnął się na szyję by zostać tam na chwilę. To jest dom. Stiles pachnący jeziorem, watahą i balsamem ; pachnie jak ciepło i bezpieczeństwo.

Cienka biała linia na skórze młodego ujawniła się gdy Der odsunął na bok naszyjnik. Odkąd mu go dał, nie widział by chłopak go zdejmował, nawet teraz gdy jego skóra bolała i piekła pod najmniejszym dotykiem ; nadal miał go na sobie. Przejechał językiem po skórze w tamtym miejscu, drocząc się z nim.

"Ah,Derek...To boli. Znajdź sobie inne miejsce" Zabrzmiał komunikat, odsuwając głowę bruneta z dala od swojej szyi.

Derek posłuchał, czując niemałe parcie na swym kroczu skierował się wprost do jego penisa, w ostatniej chwili zmieniajac go na cienki skrawek nie poparzonej skóry na biodrach. Kąt między nimi okazał się być nie do zniesienia więc Derek popchnął Stilesa,każąc mu leżeć płasko.

Młody momentalnie zaprotestował "Niee,już nigdy więcej nie położe się na plecach"

Oczywiście,Derek poczuł się urażony. Nie mógł zostawić malinki na jego szyi, na biodrach, ani nigdzie poniżej jego pasa by nie wyjść na zdziwaczałego dewota. A to były jego ulubione miejsca. Więc miał prawo być wkurzony,okej? Pochylił się by ponownie pocałować Stilesa w usta, zastanawiając się co powinien teraz z tym zrobić.

I Stiles zdecydował za niego. Przesunął się w przód, usiadł okrakiem na prawym udzie Dereka wpasowując własne między jego nogi, stanowczo przyciskając je do penisa starszego mężczyzny. Gorący i twardy już penis Stilesa wypuścił kilka kropel płynu Cowpera,które spłynęły na nogę Dereka.

Czuł dookoła balsam i nawilżył swą dłoń. Stiles przesuwał się leniwie,powoli po jego udzie, z rękoma owiniętymi wokoł Dereka i twarzą schowaną w solidnych ramionach mężczyzny.

Mimo ,że jego śliska dłoń przeznaczona była dla tylko dla jednego penisa, pomysł by natrzeć nią opaloną skórę Stilesa, była jednym z tych pomysłów ktorym nie można się oprzeć. Nie rozgrzał jej zanim pozwolił sobie położyć idealnie nawilżoną naturalnym lubrykantem Stiles'a dłoń, na jego ramionach. Młody sapnął naciskając sobą na ciało bruneta.

"Ugh, ty draniu" Jęknął, zrzucając jego rękę w dół. By sam mógł wślizgnąć się dłonią pod kąpielówki Dereka i zakleszczyć palce na jego fiucie."Mmm,doskonale"

Wewnątrz kąpielówek było kilkanaście stopni więcej niż na dworze, więc Stiles nie zdziwił się gdy  zorientował się że jego członek pocił się jak skurwysyn, ciepło dnia, bliskość między nimi. Tyle wystarczyło by Stiles zaczął gładko poruszać ręką wzdłuż jego penisa, wiedzac doskonale czego oczekuje. Jak ciasnych i brutalnych doznań pragnie. To dość trudne,by dostać się w przestrzeń między nich i strzepać Derekowi, ale Stiles tu rządzi, więc zrobi co do niego należy nawet jeśli ogranicza go zakres ruchu własnej dłoni.

Derek szarpnął lekko w pięści Stilesa, próbując położyć swe ręce na jakimś wolnym od poparzeń skrawku jego ciała. Biegł w dół ramion, gdzie większość balsamu była już wtarta, zatrzymał się na tyłku chłopaka. Derek nie mógł sie oprzeć tym miękkim pośladkom i bezczelnie złapał w dłonie obydwa, podciągnął Stilesa w górę i w dół, nie wiedząc nawet jak bardzo rozwiera go o swoje udo.

"Derek" Jęknął gdy alfa otarł swój policzek o jego.
"Mm, tak dobrze smakujesz, dobrze pachniesz, jeszcze lepiej jest Cię czuć, takiego..."  Derek przerywał by go polizać, powąchać i dotknąć.

Dłoń młodego ściskała jego nabrzmiałego penisa tak, że nie mógł już więcej wykonywać żadnych stymulujących ruchów. Zupełnie, jakby została uwięziona.

" Ściągnij" sapnął rozkazującym tonem, szarpiąc wolną ręką za kąpielówki mężczyzny.

Zignorował go, bo żeby je zdjąć będzie musiał puścić Stilesa i teraz ta opcja wcale nie była mile widziana na liście.

"Derek" Stiles puścił jego penisa i wyciągnął dłoń ze spodenek.

Alfa westchnął z zażenowaniem i zrezygnował. "Dobra" rzekł i zakiwał się ściągajac ubranie.

Szeroko otwarte drzwi furgonetki wpuszczały do środka odrobinę świeżej bryzy ,która miło owiewała jego penisa. Wstał z powrotem na kolana, tak samo erekcja mężczyzny podskoczyła gwałtownie do góry. Derek przyglądał się jak Stiles oblizuje swoje wargi, rzucając szybkie spojrzenie na jego krocze.

Mężczyzna przeczołgał się do przodu całując młodego powoli i leniwie. Dookoła nich rozbrzmiewał delikatny śpiew ptaków, cichy szelest kołysanych wiatrem drzew i plusk wody bawiącego się nad rzeką stada.

Nie musiał się spieszyć, więc wcale tego nie robił. Złapał rękę Siles'a i nawilżył obydwie większą ilością balsamu po opalaniu. Zapach aloesu jest silny, ale nieszkodliwy. Jest cieplejszy niż wcześniej, i Derek dopiero po chwili mógł zauważyć ,że leżał na ostrym południowym słońcu.

Spletli swe palce zanim oboje złapali za swoje penisy w ciasnym uścisku. Derek wiedział, że to jeszcze nie pora by umierać, ale czując przy swoim penisie ciepły i śliski członek Stiles'a nie dbał o to. Z resztą nie było potrzeby. Każdy najmniejszy dotyk sprawiał mu niewyobrażalną przyjemność  czyniąc go bardziej napalonym, twardszym i...

Stiles spróbował przyspieszyć tempa, lecz Derek go spowolnił, mając zamiar czerpać z tego przyjemność, maksymalnie przedłużyć te chwile aż oboje będą sapać z podniecenia nie dającego się zniesc. Aż wytrysną na swe złączone dłonie ( choć znając skłonności Stiles'a pewnie skończy rozlewając swoją spermę na klate Derek'a, próbując zostawić też coś na brodzie.)

Z drugiej strony Stiles wisiał przerzucony przez ramie alfy, uspokajając oddech gdy zaczął poruszać swymi biodrami wewnątrz jego dłoni.

"Kocham Cię takiego" Sapnął młody

"Hmm?"

"Spójrz na siebie,jesteś cholernie piękny, otwarty, nie kryjesz się z niczym.Jesteś szczęśliwy i wreszcie się uśmiechasz. Kurde, Derek, twoja twarz jest stworzona do uśmiechów. Nie możesz tego ukrywać, powinno być przestępstwem nie uśmiechać się z taką buzią
."

Derek przygryzł wargę, starając się nie wypuścić na zewnątrz uśmiechu który wprost pchał mu sie na usta. On poprostu... To najlepsza rzecz jaka dotąd go spotkała, jego wataha jest blisko, i jest bezpieczna; jego part... Jego Stiles jest blisko ,i jest bezpieczny; i wszystko jest cholernie piękne ,teraz. I Stiles oczywiście będzie z siebie zadowolony, a Derek nie miał zamiaru wpychac go w otchłań próżności więc znów zagryzł wargę, tym razem mocniej i starał sie nie uśmiechnąć.

"Hej" Skarcił go "Grasz nie fair. Żadnego ukrywania"

Chłopak pochylił się i ucałował delikatnie kącik jego ust który próbował unieść się do góry w uśmiechu. Derek przestał walczyć ze samym sobą, przyłapując się jak liże usta Stiles'a jakby zamrożonego przy tym samym kąciku.

Gdy w końcu oderwali się od siebie, młody uśmiechając się powiedział :
"Znacznie lepiej. Uwielbiam twój uśmiech"

Łącząc się ponownie w pocałunku, z początku lekkim, czystym, popadali coraz bardziej w brudny, namietny, nieco brutalny doprowadzając Stilesa do granic możliwości. Derek przypuszczał, że ten musi być blisko bo jego ruchy stały się bardziej gorączkowe i Derek nie mógł dłużej czekać.

"No dalej, Stiles, dalej" Prowokował go, ich usta były tak blisko że każde z nich mogło poczuć mieszające się ze sobą oddechy. Wdech Stilesa to wydech Dereka.

Jeszcze tylko kilka głębszych ruchów nim Stiles spiął się i wytrysnął na nich. Derek poczuł gorąco rozpryskujące się na jego klatce, kawałek po kawałku. Ten zapach uderzył w jego nozdrza, spychając go do krawędzi, czuł jak jego dłoń staje się mokra i lepka gdy doszedł skapując w dół zostawiwszy gęstą i kremową spermę na kroczu Stilesa.

Młody wypuścił go z rąk, jednak Derek kontynuował pieszcząc dwa członki gdy ich ciała wstrząsane były dreszczami. Przestał, bo Stiles odsunął się nadwrażliwy na dotyk od kolejnego orgazmu, a potem wychylił się pragnąc pocałunków. Wciąż łapczywie walczył o każdy oddech, z wypiekami na twarzy i szeroko otwartymi oczyma wyglądał tak... całkowicie wyczerpany i Derek to uwielbiał.

"Kocham Cię" Szepnął prosto w usta chłopca.

"Mm, nie tak mocno jak ja Ciebie" Odpowiedział całując Dereka. Stiles jest zawsze taki milutki i pragnie więcej pieszczot, dotyku, pocałunków po orgazmie. I Derek to uwielbiał.

To alfa, był tym który w końcu sięgnął po nadal wilgotny ręcznik by starannie oczyścić ich z płynów. Pomijając krocze chłopaka ,reszta jego ciała była stosunkowo nie tknięta - w przeciwieństwie do Dereka który... nie oszukujmy się, wyglądał jak męska dziwka po na prawde pracowitej zmianie.

Stilinski ostrożnie położył się na boku,patrząc na niego. Ręcznik wpił już resztki spermy z torsu mężczyzny, lecz nie przestał pocierać nim swej skóry. Bedą musieli wykąpać się w jeziorze... Później. Zdecydowanie później.

"Chodź się położyć, jesteś milszy w dotyku niż ten koc." rzekł robiąc miejsce brunetowi.

Gdy Derek już leżał, młody przewrócił się na brzuch i spoczął połową ciała na mężczyźnie lokując swą głowę ciasno pod jego brodą.

"Masz najlepsze pomysły" odparł po kilku minutach.

Derek przytaknął, głaszcząc Stilesa po tyłku. Bo zaliczał się on do niewielu nie poparzonych części ciała Stilinskiego i alfa nie mógł sie oprzeć by go teraz nie dotykać.

Nie odzywali sie do siebie przez długi czas, i Derek pozwolił by równe tempo bicia serca jego wybranka ukołysał go do popołudniowej drzemki.

________

Spóźniony prezent urodzinowy? Dla was rzecz jasna >.<
A Wszystkiego najlepszego, dla mnie!

Gdyby trudno wam było sobie to wszystko wyobrazić, polecam looknąć TUTAJ♥♥♥

czwartek, 15 sierpnia 2013

Nie błyszczymy jak gwiazdy

Wszystko przez to zdjęcie .
Tak serio jestem zielona w regułach Baseball'a i bankowo coś się nie będzie zgadzało, ale nie zlinczujcie mnie za to,okej?
I nadal szukam Bety.
Enjoy ♥


Zanim stracił swą rodzinę, zanim poznał Kate, Derek był najlepszym miotaczem z całej drużyny Beacon Hills. Wbrew powszechnej opinii, bycie wilkołakiem nie zrobi z Cb mistrza w którejkolwiek z dziedzin sportu. Laura nie potrafiła grać w softball, koszykówkę ani nawet zrobić podstawowej figury baletowej. Cheerliding też zbytnio jej nie wychodził i nienawidziła biegać na zajęciach wf-u bo musiała za bardzo zwalniać by wyglądać jak normalny człowiek.

Lecz Derek - Derek był dobry. Wiedział jak rzucić podkręconą i do tego celną piłkę by zdobyc punkty dla swojej drużyny. Czasem ktos stawiał go na miejscu pałkarza, gdzie też był dobry, jednak wszyscy wiedzieli że najlepiej sprawdza sie jako miotacz. W wieku 16 lat do Beacon Hills zaczęły zjeżdząc się pielgrzymki Skautów i Derek czarował ich swoim uśmiechem, starannymi podkręcanymi piłkami a oni tylko patrzyli nie mogąc pozbyć się chytrego uśmieszku lub podziwu w nieustannie kalkulujących na dolary,oczach.

"Jeszcze dwa lata" Skaut ze szkoły w Pensylwani mruknął poklepując go po plecach pewnego dnia. "Będziemy w kontakcie"
"Nie słuchaj go" Ktoś inny mówił "Ich drużyna jest do bani.Mają miejsce tylko dzięki swoim kujonom, sport wcale im nie leży."

Derek nie wiedział nawet czy chce iść na studia, jedyne co chciał robić i czego był pewien to to, że chce grać w baseball. A skoro collage był sposobem na dojście do kariery, Derek tam pojdzie.
Na początku swojej drugiej klasy zdecydował do jakiej pojdzie szkoly, i w jakim kierunku. Wychowanie fizyczne a potem zrobi magistra z Fizjoterapii. Pewnego dnia powiedział o tym rodzicom ,którzy przyjeli to calkiem... sceptycznie. Jak gdyby nie wierzyli, że ich własny syn bedzie w stanie trzymać się swego planu. Powinni go przecież znać.Derek nigdy nie zmieniał zdania. Dopóki nie spotakał na swej drodze Kate Argent. Oglądała każdy jego trening zza płotu , słuchała wiwatujących rozochoconych kibiców skandujących jego imię, gdy kolejny raz wygrali dzięki niemu mecz. Czekała całe dwa tygodnie, zanim wprowadziła swój plan w życie.

"Zacząłem podejrzewać, że jesteś jedną z tych podstępnych skautów" Derek uniósł swą czapkę w geście przywitania. Kate się zaśmiała,cichym,gładkim ale przeszywającym tonem. Wkrótce potem ten śmiech prześladował go w snach. Pokręciła zaprzeczając głową i powiedziała:
"Oh,kochanie"
Powiedziała:
" Zdecydowanie szukam kogoś wyjątkowego"
I Derek już tamtego dnia sie od niej uzależnił. Tak jak uzależniasz się od popołudniowej drzemki, czy porannej kawy. Gładki ton, świetliki w jej jasnych oczach, sposób w jaki się śmiała wbijając ręce w kieszenie i spoglądała na niego z wyczekiwaniem. Długie loki koloru blond dryfujące na wietrze, niebieskie oczy, błyszczyk, postawa "nie-znoszę-idiotyzmu" i coś niczym obiecująca nuta w jej głosie - Derek zakochał się nagle i cholernie mocno.

Wszyscy wiedzieli że Derek Hale się nie umawia. To fakt.
Nie zmienił się nawet wtedy gdy podświadomość mówiła mu, że jednak randkuje bo Kate Argent była starsza,mądrzejsza, i mogła go czegoś nauczyć (obiecała mu to)

Po trzech tygodniach nauczyła go jak się pieprzyć. Siadając na nim i całując go bez tchu, ściągnęła stanik i majtki ujeżdżając go. Derek patrzył na nią z podziwem. Nie wytrzymał, bo w końcu ma dopiero 16 lat i pieprzy kogoś po raz pierwszy. To całkiem nowe uczucie wokół jego penisa, ciepłe - wilgotne - niesamowite, doprowadzało go do wrzenia, którego tak naprawde nie chciał zatrzymać. Więc Kate wyśmiała go gdy doszedł po pięciu minutach. A potem nauczyła go, jak ma poruszać językiem by wywołać w kobiecie falę orgazmu.

Nauczyła go też, jak to jest mieć serce wyrwane z piersi na więcej sposobów niż jeden. Trzy miesiące po tym ,wrócił do domu z treningu baseballa. Okropnie pochmurnego, majowego popołudnia. Wrócił zastając auto szeryfa zaparkowane na podjeździe, wozy strażackie na trawniku i jego rodzinę w czarnych workach.

Gdy wreszcie rozpakował torbę gdzieś w Nevadzie, znalazł w niej liścik. Laura wrzuciła wszystkie brudne rzeczy do pralki,i moze wszystko było by ok gdyby nie fakt że pralnia była zbyt obskurna i zapyziała gospodyni ciągle rzucała im ukradkowe spojrzenia.
"Mówiłam, że Cię nauczę" napisała Kate, dorysowując idealne serduszko pod spodem. Derek odskoczył i rozerwał kartkę na milion malutkich kawałków.

Nigdy już nie wrócił do szkoły,nie podniósł kija ani rękawic. Skauci wydzwaniali w nieskończoność, próbowali nawet w szkole. Dręczyli ich o Dereka, ale wszystkim mówili to samo : Zniknął .Rozpłynął się w powietrzu.

Kiedy Derek i Laura wrócili do BH przy wjeździe do miasta stał billboard, mówiący o mistrzostwach ich drużyny baseballowej. Ostatni raz wygrali w roku, w którym Derek został włączony do drużyny uniwersyteckiej i pobił rekordy. Zapisując swoje nazwisko tuż pod statystykami rekordów z tamtego roku. Przełknął palący smak w ustach i Laura spojrzała na niego z niepokojem,zanim warknął na nią by patrzyła na drogę.

Kiedy Laura umarła Derek załamał się po raz pierwszy od czasu kiedy Kate Argent zabiła jego rodzinę. Kiedy osaczyła go pozostawiając ten sam stęchły zapach ognia i palących się ciał w ich domu. Gdy w końcu udało mu się uciec, potknął się i załamał wgłębi lasu. Gdy okazało się że Peter jest alfą, Scott, Stiles,Jackson i Allison zostawili go tam, stojącego z krwią spływającą mu z pazurów.

Beacon Hills sprawiało że czuł się źle i to jego wina, wiedział o tym. To się nie kończy. Nawet gdy tworzył nowe stado o miał problemy z kanimą. Gdy uwodził Ericę czuł się tak samo jak Kate. Potem gdy ją ugryzł, tam w szpitalu, wkradł się do łazienki i długo wpatrywał w swoje lustrzane odbicie. Wmawiał sobie, że to nie jego wina. To Kate nauczyła go wszystkich złych rzeczy. Łgarstwa, oszustwa i chociaż Derek próbował z całych sił o nich zapomnieć , to jednak zawsze nosił je ze sobą.

"Stanowe mistrzostwa w Baseballu" szepnął Stiles
"Co?"
"Stoi-Billboard na skraju miasta, nie miałem ochoty...no wiesz,opuszczać go, ale najbliższe centrum handlowe w Beacon Heights a ja musiałem odebrać garnitur na bal..." Odchrząknął i spojrzał na mężczyznę z zakłopotaniem.
"Co z tego?"
"To" rzekł powoli "To co zrobiła nie było w porządku Derek"
Mężczyzna czuł błysk ostrego noża gwałtownie wbijającego mu się w serce.
" O czym ty mówisz?" powiedział oschle.
Stiles rzucił w jego stronę ukradkowe spojrzenie, przez kilka chwil trwała między nimi strasznie napięta cisza. Stiles odezwał się w końcu:
" Jestem naprawde dobry w składaniu rzeczy w jedną całość, Derek. To ja domyśliłem się, że Kate spaliła twój dom"
Hale wzdrygnął się na samą myśl o tym, lecz Stiles nie przerwał.
"Na początku myślałem, że to właśnie to. Kate spaliła twój dom i zabiła Ci rodzinę." Derek tępo wpatrywał się w brudną starą ścianę jego domu,tuż za głową Stiles'a. "A potem zobaczyłem ten billboard i zacząłem się zastanawiać nad tym jak miałeś 16 lat. Derek. 16 lat i byłeś tak łatwowierny. Większość szesnastolatków jest...- Łatwo ich do czegoś przekonać i" Przerwał " Kate Argent była atrakcyjna. Była manipulantką. Była uwodzicielska, mądra i przebiegła."
"Przestań" warknął.
"Byłeś gwiazdą drużyny. Najlepszym miotaczem." Nadal mowił "Byłeś gwiazdą i byłeś przystojny. I też chciałeś czegoś od życia. Kate twierdziła, że nic Ci się nie należy bo jesteś wilkołakiem. Co nie jest prawdą."
Derek nie odpowiedział. Wciąż patrząc na ścianę starał się oddychać w miare normalnie. Zapanowała cisza, długie pięć minut w przeszywającej ciszy i nawet Stiles nie wiercił się tak jak zwykle w takich sytuacjach. Derek rzekł nagle ściszonym głosem:
"Powiedziała,że mnie nauczy paru rzeczy." Odkaszlnął "Miałem 16 lat i chciałem się ich uczyć."
"Derek"
"Zamknij się" Ryknął trzęsąc się. I nie bardzo wiedział czy to dlatego że się boi,jest zły czy zmartwiony. Wiedział,że powinien sie zamknąć, ale w końcu znalazł się ktoś kto dzieli z nim jego sekret. Nie powinien czuc ulgi,nie powinien się tak bardzo cieszyc, że jest ktos kto poniesie razem z nim ciężar jego tajemnicy. Derek wiedział,że Stiles sobie z tym poradzi. Bo to zbyt ważne dla niego by mógł rozpowiedzieć o tym wszystkim dookoła. I przecież...Stiles nie jest kimś takim - Derek nie musial mu grozić, bo wiedział jaki jest.
"Przykro mi" Szepnał wreszcie. Alfa wzdrygnął się słysząc te słowa i zanim się zorientował Stiles przysunął się do niego,wyjmując dłonie z kieszeni i ulokował je wokół szyi Dereka. Przyciągnął go do siebie i przytulił najmocniej jak tylko potrafił. Ciepłe powietrze z ust Dereka spoczęło na karku młodszego chłopca,mamroczącego coś co ten nie bardzo mógł zrozumieć, nawet mając wspomaganie przez swoje super wilcze moce. Derek czuł się komfortowo głaszcząc Stiles'a po plecach.
"Nikt inny nie wie" mruknął opierając głowę na ramieniu młodszego chłopca "Nikt inny nie wie".
"Możesz mi powiedzieć cokolwiek tylko chcesz" Stiles oderwał się od Dereka, spojrzał mu w oczy i powtórzył: " Możesz mi powiedzieć wszystko albo zupełnie nic. Zawsze Cię wysłucham ,dobrze?"

Derek nie powiedział mu wszystkiego tamtej nocy, mówił mu o małych rzeczach. Opowiadał mu jaki śmiech miała Laura, albo jak jego mała siostrzyczka Marcie uwielbiała przekonywać go by pozwolił jej malować swoje paznokcie u stóp mimo, że następnego dnia miał trening i musiał przebierać się w szatni pełnej chłopaków z metalicznym fioletem na paznokciach.

Zajęło mu to chwilę,tylko kilka tygodni wciągu których Stiles był na wyciągnięcie ręki. Powiedział mu o swoich rodzicach ; Jak jego mama robiła najlepszą lasanię jaką kiedykolwiek jadł, jak jego ojciec był mistrzem w robieniu ciasteczek czekoladowych.
Nie mówił o Kate, ani o tym co działo się po pożarze. Stiles nie pytał. Lecz jak to on,długo nie pozostał cicho. Przekonywał go by wrócił do treningów ze swą watahą ( To Derek nawalił,i wszystko co dotąd przeżyli to jego wina więc odesłał ich wszystkich ). Stiles przekazał mu ,że bardzo im go brakuje. Nawet Erica i Boyd czuli się okropnie z tym ,że go opuścili. Powiedział mu, że Scott w końcu zrozumiał czym jest stado,i jak niebezpieczne jest nachodzenie Allison dlatego chce dołączyć do watahy Dereka.

Stiles zorganizował coś co nazwał Stadnym maratonem filmowym, oczywiście u siebie w domu. Gotował,sprzątał i marudził że powinien go ktoś w tym wyręczyć. I wbrew wszystkiemu Derek przez cały czas który tam spędził, potajemnie uśmiechał się nieśmiale, czując że jest tam, gdzie byc powinien. Kiedy wszyscy się rozeszli, Derek został i pomógł mu przy zmywaniu,do momentu w którym Stiles a może Derek rozpoczął bójkę na gąbki i skończyło się na tym, że Stiles przemoczony od wody z płynem śmiejąc się do rozpuku stał i wpatrywał się na równie mokrego Dereka. Mały uśmiech gościł na jego twarzy,a z włosów skapywała mu woda.
"To było dobre" rzekł opanowując swój świszczący od śmiechu oddech "Jesteś dobry Derek" poklepał alfę po ramieniu.

Chodzi o to, że Stiles wcale nie wstydził sie swoich uczuć. Nigdy nie bał się poklepać go po ramieniu,przytulić albo sprzedać mu kuksańca w żebra. Nieustannie go drażnił, biegał, śmiał się i bełkotał. Dzięki temu, Derek wrócił do innych dni. Lepszych dni. Gdzie jego rodzina nie wstydziła się swych uczuć i nawet Derek nie bał się po szkole rzucić się przez drzwi i przytulić swą matkę.

Stiles naciskał i naciskał aż w końcu był pod jego skórą, i alfa wcale nie wydawał się tym przejmować. Nie przeszkadzało mu to. To dziwne uczucie nie wystrzegać się wszystkiego wokół innych ludzi, ale Derek mógł odpuścić gdy był ze Stilesem. Dziwne, ale też miłe uczucie.

"Zostawiła mi liścik" Hale chlapnął nagle. Stiles przestał się uśmiechać.
"Zostawiła liścik? "powtórzył i zmarszczył powieki w momencie gdy to do niego dotarło "Oh, zostawiła Ci liścik"
"Byłem...Byłem na posezonowym treningu baseballa" szepnął " Wróciłem do domu, tyle że już go nie było."
"Derek" szepnął i gdy starszy mężczyzna spojrzał na niego,na twarzy Stilesa nie było ani krzty litości. Tylko ból i Derek uważał że młody cierpi za niego, z nim. Przysunął sie bliżej alfy i oplótł ramiona wokół jego sprężystego ciała. Derek schował twarz w miejscu gdzie jego szyja łączy się z ramieniem i wdychał głębokimi chełstami zapach chłopaka.
"Tak mi przykro" Szepcze " Przykro mi, że Cię spotkała"
Dreszcze wstrząsnęły wilczym ciałem meżczyzny gdy ciepłe, słone łzy spłynęły wzdłuż jego twarzy o zmoczyły skórę na szyi Stilesa.

Gdy Derek wpadł na polanę którą Stiles znalazł by alfa mógł na niej trenować swoich podopiecznych jego wataha grała w baseball. Stilinski wynurzył sie zaraz za nim i Derek usłyszal ostry wdech.
"Stiles" zawołał Scott machając do niego "Chodź i zagraj z nami.Jesteś najlepszym miotaczem"
Derek odwrócił się by spojrzeć na chłopaka. Słyszał jak przełyka sucho ślinę.
"Grasz?" Głos dudnił mu wychodząc z ust,podszedł bliżej. "Grasz?"
"Ja- tak" rzekł wreszcie " Zacząłem w małej lidze. Okazuje się że jest coś w czym nie jestem aż tak beznadziejnym gniotem."
"I może w tym roku wystąpisz w stanówkach." Rzekł Scott podbiegając do nich. Stiles przełknął jeszcze raz, bo Derek nie spuszczał z niego oka. Mrugnął,długie rzęsy otarły się o jego gładkie blade policzki. Wpatrywał się w niego jeszcze przez chwilę zanim odwrócił się do Scotta.
" Dobra,pokaż na co Cię stać" mężczyzna złapał go za bluzę i wypchnął w stronę jego najlepszego przyjaciela. "Idź"
"Nie wiem-Nie sądzę" Scott już zaciągał go do gry
"Zobaczymy czy dasz sobie radę z bandą wilkołaków" powiedział rzucając mu rękawicę

"Jest naprawde dobry" Derek podskoczył z zaskoczenia widząc siadającą obok niego Lydię." Polubisz go oglądać" Mówiła dalej i jej usta wygięły się w znaczący i może trochę zboczony uśmiech.
" Co" rzekł stanowczo,patrząc na rozgrzewającego się Stiles'a. Lydia prychnęła.
"Nie zgrywaj głupka,Hale. Nie pasuje Ci to do twojej obrzydliwie pięknej twarzy." Powiedziała, oglądając swoje idealnie spiłowane paznokcie i mimo to Derek mógł dostrzec na jej twarzy zadowolenie. "Chcesz zobaczyć jak gra, jak wygląda w swoim żywiole. I powiem Ci coś. Wygląda n-a-p-r-a-w-d-e dobrze"Mrugnął,i nie zaprzeczył bo by skłamał. Więc Der przyglądał mu się bardzo dokładnie. I prawda była taka ,że Stiles był niesamowity. Niezwykły potencjał bił od niego zanim jeszcze złapał piłkę w dłoń, i Derek nie mógł uwierzyć że w ciągu tych dwóch lat kiedy się znali nie zauważył nic, co pomogłoby mu skojarzyć to z faktem że młody należy do drużyny Baseballowej Beacon Hills. Zresztą, to nie on zawsze rozwiązywał wszelkie zagadki...

Okazało się ,że alfa nie był zły, a raczej mile zaskoczony tym nowym odkryciem. Coś wewnątrz niego chciało dołączyć do rozgrzewającego się Stilesa, chciał stanąć na miejscu pałkarza by Stiles rzucił mu podkręconą piłkę, chciał dowiedzieć się jak mocno potrafi je narzucić.

Lyds odchrząknęła,wiercąc się koło niego "Stiles nie będzie czekał w nieskończoność" mruknęła pozwalając  by krótki przebłysk smutku przewędrował przez jej twarz zanim opanowała się i rzuciła mu typowe dla niej spojrzenie.
"Wiem" rzekł powoli "Wiem o tym".

Cztery dni później Derek zjawił się pod drzwiami domu Stilinskich z torbą przewieszoną przez ramię i kijem baseballowym w dłoni.
"Nie mów ,że chcesz to na mnie wypróbować" Stiles parsknął histerycznym śmiechem wskazując na kij.
"Zbieraj się" odparł ignorując kolejną uwagę na temat jego długich skarpetek. Stiles stał w drzwiach w spodenkach gimnastycznych i koszulce więc Derek miał prawo pomyśleć że tak chodzi ubrany zawsze kiedy jest w domu,prawda? "Zakładaj tenisówki"
"Co takiego?" Spytał stanowczo, na co alfa wzruszył ramionami.
"Chcę pograć"
Stiles spojrzał z pod byka na niego " Pograć...w baseball?"
Alfa przewrócił teatralnie oczami kiwając głową  Młody zamaszyście odwrócił się i szybko skierował w głąb mieszkania, w połowie korytarza rzucił okiem przez ramię na Dereka " Zostań tam! Nie ruszaj się!Za minutę jestem,dobra?Nie ruszaj się,nie oddychaj!Albo nie... Po prostu sie nie ruszaj!I nie odchodź!Zostań!" Krzyknął jeszcze raz po czym zniknął na górze.
Wrócił 30 sekund później, skacząc na jednej nodze gdy drugą próbował wsunąć w rozwiązanego trampka. Zatrzymał się tuż przed Derekiem pytając "Mój wóz czy twój?"
"Twój, ale jak prowadzę" rzekł głosem nie znoszącym sprzeciwu i porwał Stilesowi klucze z rąk.
"Nie jestem przecież złym kierowcą" mruknął pod nosem.

Gdy dotarli na to samo pole co wcześniej Stiles nerwowo podrygiwał.
"Wydaje mi się ,że zapomniałem...-" Derek rzucił mu rękawicę wiedząc że będzie dla niego idealna, nie bez powodu spędził kilka godzin w sklepie wybierając ją dla niego.
"Dzięki" szepnął wpatrując się w nią.
"Dalej" Zakołysał kijem kilka razy, w ramach rozgrzewki "Zaczynajmy"
"Czy ty"
"Zamknij się Stiles. Rozgrzewka"

Więc Stiles się rozgrzał i gdy skończył podrapał się po szyi patrząc na Dereka zanim dotarł do swojej bazy i rzucił szybką piłkę w kierunku alfy.
Wpuścił jedną, drugą i dopiero za trzecią próbą uderzył piłkę tak, że wylądowała tuż przy linii drzew.
"Cholera" szepnął młody "Nie rozgrzałeś się"
Hale uśmiechnął się szyderczo.
"Zdobyłem Home run'a ,prawda?" spytał i Stiles spojrzał na niego
"Tttaak"
Więc Derek biegał wokół prowizorycznych baz które stworzyli w udawanym zwycięstwie  a potem złapał piłkę. Miał zamiar rzucić ją do Stilesa, kiedy zdecydował się do niego podejść. Gdy do niego dotarł, młody wyciągnął wyczekująco rękę, lecz Der wcale nie miał zamiaru oddać mu piłki. Patrzył na nią, obracając ją w dłoniach.
"Dziękuję" rzekł nagle.
Stiles wyglądał na zaskoczonego i alfa w jakimś stopniu chciał zachować ten obraz w swej głowie na resztę swego życia. Lubił robić Stilesowi niespodzianki, i lubił gdy się mu odwdzięczał. Chociaż wcale tego nie oczekiwał.
"Za co?"
"Nie sądziłem, że kiedykolwiek będę w stanie powiedzieć o tym komukolwiek"
Odchrząknął "O tym co powiedziałem tobie. Nie sądziłem ,że ktokolwiek będzie w stanie sprawić że pokocham sport jeszcze raz, ale..." Lekko poruszył ramionami
"Sprawiłem , że znów kochasz baseball?"
Derek spojrzał na niego spod na wpół przymkniętych powiek i powiedział : "Między innymi"
"Między innymi"
powtórzył powoli i Derek mógł usłyszeć jak jego serce przyśpiesza tempa. "Innymi jak...Ja?" Spytał cicho" Bo Derek, tak jakby sprawiłeś, że się w Tobie zakochałem"wyzionął szybko na jednym tchu.
Kąciki ust alfy powędrowały do góry w uśmiechu. "Tak? Ja w Tobie też"
Stiles rzucił się na niego owijając swe ręce wokół szyi Dereka i pocałował go mocno.

Później, gdy Derek czyścił swoją nową torbę wypadła z niej karteczka. Serce mężczyzny głośno zabiło w jego piersi.
Zasługujesz na wszystko,czego tylko zapragniesz. - Przeczytał.
Więc pomyśl o tym, że zasługujesz na mnie po tych wszystkich latach.
Pod spodem znalazła się krzywo uśmiechnięta buźka i nierówno narysowane serce.
Derek się zaśmiał, po raz pierwszy od tylu lat,bo Stiles nigdy nie potrafił rysować. Nie ma takiej opcji.
Zatrzymał kartkę chowając ją w głąb swej skórzanej kurtki.

Nie jest gwiazdą baseballu, ale ma to czego pragnie i na co zasługuje.