Translate

niedziela, 13 października 2013

Wszystkie durne rzeczy

Stiles odłożył telefon na stolik stojący przy frontowych drzwiach, wysunął jedną a potem drugą stopę z trampek i równie szybkim ruchem ściągnął z nich skarpetki; po cichu skradając się na kanapę gdzie siedział Derek. "Widzisz, żadnych butów które mógłbyś pogryźć" zaśmiał się cicho, siadając na wolnym miejscu obok wilkołaka. Podciągnął stopy na tapczan i oparł brodę o kolana, to był chyba pierwszy raz kiedy z własnej woli, albo raczej woli Dereka nie pozbył się swoich trampek. I pewnie dlatego ,że oboje byli przyzwyczajeni do biegu wydarzeń w którym Derek wściekle ujada na niego coś w stylu "Zabieraj buty z tapicerki" a potem jednym ruchem dłoni zostawia z nich nieliczne strzępki ; Derek miał teraz twarz wykrzywioną w przeraźliwym wyrazie patrząc na wiercące się gołe palce stóp Stilesa. Co zresztą sprawiło ,że serce młodego zacisnęło się mocniej.

"Okej" westchnął,łapiąc powietrze w gardle, nie jest w tym dobry. Scott jest w tym lepszy.Zdecydowanie. To jego cechuje największy poziom naiwniaka, któremu wszyscy wierzą a Stiles? Ma tylko słowa, które zawsze brzmią sarkastycznie, nawet jeśli tego nie planuje, i gesty które zawsze są zbyt duże do jego oczekiwań.

"Okej" powtórzył, przesuwając się bliżej Dereka. Wyciągnął rękę i złapał w nią ogromną dłoń mężczyzny, zanim się uspokoił zaczął pocierać kciukiem jego zewnętrzną stronę.

"Uwielbiam wyraz twojej twarzy gdy budzisz się rano" rzekł, a głos z jego gardła wyszedł szorstki i załamał się na końcu, ale nie przerywa nawet gdy czuje jak na policzki wkrada mu się ognisty rumień wstydu. "To ten...Idiotyczny rodzaj ekspresji, zwłaszcza gdy twoje włosy wywijają się w każdą stronę i masz ślady od poduszki na twarzy." Uśmiechnął się znacząco "jakbyś nie miał pojęcia gdzie jesteś, albo jak się tam dostałeś. To ułamek sekundy całkowitego zakłopotania, pana wielkiego złego wilka."


"Uwielbiam, kiedy udajesz ,że nie słyszysz mnie ,czasem gdy wracam do domu i śpiewasz w kuchni gotując coś na kolację, bo wiesz że lubię tego słuchać a jednocześnie jesteś zbyt nieśmiały żeby zrobić to celowo." rzekł,i poczuł kciuk Dereka wwiercającego się w jego własną dłoń." A kocham to, że jesteś nieśmiały" Dodał uśmiechając się do swoich kolan.

"Uwielbiam gdy razem z tatą nadal staracie się udawać,że cały czas się nienawidzicie. Chociaż wiem,że to tam chodzisz oglądać mecze w poniedziałki gdy mam nocną zmianę. I nagadasz każdej restauracji by odmówiła mu sprzedaży smażonego jedzenia." Buchnął śmiechem, i spojrzał w górę by napotkać uśmieszek ciągnący kąciki ust Dereka w górę.

"Uwielbiam to, że nie możesz przejść obok dziecka bez głupkowatego uśmiechu na twarzy i to,że jeszcze żaden,ani razu, nie odwzajemnił go tobie."

"Uwielbiam to, że nadal próbujesz przekonać Scotta, że te wszystkie absurdalno-wilkołacze rzeczy to prawda. Pamiętasz w zeszłym miesiącu? Powiedziałeś,że jesli jego urodziny wypadają w noc pełni dostanie od natury prezent w postaci wilczego wzwodu. Allison kupiła mu wtedy klatkę na penisa." Derek prychnął, a Stiles ścisnął mocniej jego dłoń i zaśmiał się, minimalizując pozostałą przestrzeń miedzy ich ciałami. Spojrzał na niego i ich oczy się spotkały.

" Uwielbiam to jak bardzo nigdy, nie przestałeś się starać. Kiedy wszystko sie zaczęło. Mogłeś odpuścić. Jednak tego nie zrobiłeś." I Derek uciekł wzrokiem,gdzieś daleko.

"Uwielbiam sposób w jaki przytulasz mnie...gdy mam koszmary." Rzekł Stiles, lecz jego głos zdradzał zdenerwowanie, drżąc lekko. "I uh...sposób w jaki nigdy nie pytasz o co chodzi,tylko... Tylko poprostu tam jesteś. A rano po nieprzespanych nocach wszędzie zostawiasz mi te głupie notatki na kartkach samoprzylepnych. Mógłbyś pokombinowac z kolorami,wiesz?"

"Raz robiłem Ci z nich wycinanki" Zauważył z przekąsem Derek i Stiles wybuchnął śmiechem tak niepohamowanym  że musiał minąć jakiś czas by zdołał z siebie wydobyć słowa złożone w kolejne zdanie:

"Pamiętam, zostawiłeś jednego w moim bucie"

"Bo powinieneś nosić skarpetki." Skarcił go.

"Kiedy ich nienawidzę."

"Wiem"

"Uwielbiam to, że o tym wiesz." Zaśmiał się i Derek chwycił go pod pachy sadzając sobie chłopaka na kolanach, zrobił to tak lekko jakby Stiles był szmacianą lalką.Czuł się tak dobrze mając znajomy ciepły ciężar na sobie.

"Te wszystkie rzeczy... są miłe, ale też...Wszystkie są durne."

"Derek"
Fuknął trzymając dłoń mocno na jego ramieniu, a drugą chwytając za koszulkę Dereka aż znów na niego spojrzy. "Kiedy zrobiłem coś w co nie wierzyłem? Coś czego nie chciałem zrobić? Wiesz jak kiepski jestem w udawaniu. Pamiętasz jak uraziłem żonę mojego szefa w zeszłą imprezę świąteczną? Bo nie mogłem powstrzymać się i nie powiedzieć jak obrzydliwe i głupie były te dzianinowe sweterki które rozdała wszystkim pracownikom?" Derek uśmiechnął się złośliwie przypominając sobie wygląd Stiles'a w tym diabelnym sweterku w renifery, którego z radością pozwolił sobie z niego ściągnąć później tego wieczora. Stiles ukuł go w żebro,uśmiechając się do niego."Myślałem ,że zwolnienie mam w kieszeni"

"Jednak dostałeś podwyżkę."
Dokończył za niego i oboje zaśmiali się cicho.

"Kurwa,Derek" Młody westchnął "To wszystko, kupiłeś mi pieprzony dom ja... Kocham... Kocham Cię. Wszystkie te głupie rzeczy, są Tobą. Jak fakt, że zawsze walczysz ze mną o ostatni kawałek bekonu, chociaż oboje wiemy ,że i tak mi go oddasz. I to,że oszukujesz w warcabach, bo szachy jeszcze bardziej Cię stresują. Nadal nie potrafisz ustawić odtwarzacza płyt w samochodze, chociaż pokazywałem Ci jak go włączyć chyba siedemset razy, i wiem ,że kradniesz sąsiadom gazety bo ich pies raz nasikał na twoją."

"Hej, zrobiłem tak tylko raz.
" Stwierdził z naburmuszoną miną.

"I uwielbiam jak udajesz szczeniaka z wścieklizną, gdy pasta za bardzo Ci sie pieni." Stiles uśmiechnął sie znacząco i Derek udał obrażonego. "Pierwszy raz też?" Spytał i Stiles zmarszczył nos.

"Nie,pierwszy raz był... Okropny" Przyznał, i wprawił Dereka w śmiech, prawdziwy, dopóki z bólu złapał sie za brzuch. "Zamknij się! Dobra,zmieniłem zdanie, to wcale nie było słodkie tylko kurewsko przerażające."

"Naprawde myślałeś" Przerwał by prychnąć "przez jakąś minutę, że mam wściekliznę Stiles."

"Koleś. Naszłeś mnie z tą swoją wilczą miną, i przestań się śmiać." Rzekł, choć nie miał tego na myśli, nie chciał by kiedykolwiek uśmiech zniknął z jego twarzy.

"Prawie schowałeś się do lodówki" Zaśmiał się Derek.

"Mówiłem Ci, że mam tam puszkę jesionu górskiego!" Burknął kładąc rękę na oparciu kanapy, tuż za głową Dereka zawisając lekko nad nim i szczypiąc go w sutek palcami drugiej ręki ,gdy ten bezskutecznie się odganiał. Stiles czekał by Derek znów złapał spokojny oddech, przeczesując delikatnie jego kruczoczarne włosy i kierując je wzdłuż zarostu. Darek wpatrzył się w niego, wciąż utrzymując lekki uśmiech na twarzy, gdy rozsiadł się wygodnie.

"Uwielbiam gdy się ze mną pieprzysz, własnie tu, w salonie. Gdy wracamy późno i jesteśmy zbyt  zmęczeni by dotrzeć do sypialni"  Przycisnął swe czoło do Dereka i położył rękę brunetowi na rozgrzanym policzku czując jak rumieni się pod jego dotykiem.

"Uwielbiam to ,że dążysz do całkowitego wyeliminowania moich kompleksów na temat mojego tył...Agh...Nie oszukujmy się twój język i mój tyłek to bratnie dusze." Derek zaśmiał się cicho, pozwalając by ręce zjechały na talie Stiles'a, podciągając koszulkę do góry. Rozmasował kciukiem delikatną skórę podbrzusza chłopaka, a potem pomógł mu się rozebrać. Powoli,bez pośpiechu. Koszulka,pasek,Jeansy i zanim się obejrzał nic prócz rozgorączkowanej skóry nie było miedzy nimi.

Stiles patrzył mu w oczy gdy pozwolił Derekowi się przygotować, gruba warstwa awaryjnego lubrykantu który trzymali pod stolikiem pokryła jego palce. Stiles liznął usta mężczyzny a potem z bijącym jak oszalałe sercem musnął je wargami. Brunet położył dłoń ,którą akurat nie używał do masturbowania się, na ramionach Stilesa. Zacisnął ją ,a potem zjechał w dół czując pod palcami wystający lekko kręgosłup, młody jęknął przeciągle w jego usta gdy Derek zatrzymał dłoń ściskając mocno pośladek.

"Uwielbiam gdy zostawiasz włączone światła. I patrzysz na mnie jakbym był najważniejszą rzeczą na świecie."

"Bo jesteś"
mówi Derek, gdy młody wspiera się na kolanach i nabija się niespodziewanie na jego penisa. "Jesteś" Głos dławi mu cichy jęk a jego oczy błyszczą szczerością i czymś co mogłoby byc błaganiem.

"Uwielbiam to, że sprawiasz bym czuł się tak cały czas"
Wzdycha Stiles, poruszając biodrami. W góre. W dół. W górę. W dół. Powoli, chłonąc każdy najmniejszy bodziec który serwował mu Derek ; jak ciepły oddech na jego policzku, tak uwielbiane przez niego uczucie pełności tam, czy oplatające go troskliwie dłonie.

"Uwielbiam twój ulubiony kubek"
Dyszy " I to ,jak nienawidzisz gdy go - kurwa - ruszam"
"To jak na mnie patrzysz, gdy nie używam podstawek
" Śmieje sie zachrypniętym i ściszonym z podniecenia głosem ,chowając twarz w klatkę starszego mężczyzny. Scałowuje z niej kilka wykwitłych kropel potu i muska językiem twardniejący sutek.

"Uwielbiam gdy narzekasz, że pożyczam twoje ubrania ,kiedy wiem że chowasz je do mojej szuflady nie bez powodu
." rzuca nie całkiem oskarżycielskim tonem, i Derek uśmiecha sie teraz do niego, sunąc delikatnie dłonią po żebrach ku dołowi owijając nią nabrzmiałego i wściekle czerwonego penisa. Masturbując go w leniwym ,niedbałym uścisku.

"Jak bardzo nienawidzisz zwykłego masła orzechowego, bo twierdzisz że jest nudne" Mówi, nie mogąc powstrzymać sie od wariackiego wybuchu śmiechu gdy przypomniał sobie pierwszy raz kiedy Derek mu to przyznał.

"Lubię tylko jego konsystencję" rzekł, chrząkając.

"Jak nigdy nie śmiejesz się ze mnie, gdy przychodzę po Ciebie żebyś zabił pająka .Nawet jak świrujesz i gonisz mnie po całym domu trzymając go za nogę
." Stiles wzdryga się, czując mieszające sie w jego podbrzuszu uczucie strachu z podnieceniem. Derek się śmieje. Naprawdę go to bawi.

"Jak panicznie boisz się, oh Boże"
woła dławiąc się powietrzem czując nadchodzący orgazm. "Boisz sie piorunów"

"Wcale nie" Burczy starszy mężczyzna, Stiles nie mógł sie kłócić. Nie teraz. Bo teraz biodra Dereka przyśpieszają tempa, a własny rytm Stiles'a z minuty na minutę stawał sie coraz bardziej przypadkowy gdy obaj zbliżali sie do finału. Młody nieudolnie próbował skupić sie na czymkolwiek co nie jest wbijającym sie w niego fiutem pana Hale'a; udami uderzającymi o jego tyłek i dłonią poruszającą sie na jego penisie.

"Kurwa, kocham Cię dobrze?"
Stiles doszedł gapiąc się na Dereka spod na wpół przymkniętych powiek. Jekami wypełniając salon po brzegi. Starszy mezczyzna  doszedł wkrótce potem zostawiając w nim pulsujące uczucie nabrzmiałego członka i rozlewającej się w jego wnętrzu spermy. Pociąga Stilinskiego by złożyć pocałunek na delikatnych ustach, i jest pewny ,że zostaną mu od niego siniaki. Trwają tak wieki i brunet uspokaja swój oddech nie mając pojecia jak kojąco działa na Stiles'a.

"Ja też Cię kocham"
Szepcze Derek a młody łapie go za twarz gdy przekręca ich ciała tak, że teraz to Stiles znajduje się na dole.

"Wiem" Mówi,jakby nie całkiem mógł w to uwierzyć. "I to jest najlepszą z tych wszystkich durnych rzeczy."

1 komentarz: