Translate

poniedziałek, 6 kwietnia 2015

Sen się spełni...


Cześć, możesz przeczytać to osobno lub w kontynuacji zaraz po :
Pierwszy pocałunek ,
 A ja tutaj,trzymam sie tych wszystkich żyrandoli nadziei oraz Wciąż czekając


Derek nigdy nie bał się swego prawdziwego oblicza.Nie bardzo. Od samego początku wiedział jakie ma korzenie, nauczył się robić to; co miało być zrobione -mimo że czasem upadał w drodze do celu- nigdy nie bał się samego siebie. Do tej nocy, i tego snu.

Obudził się zlany zimnym potem, wyjąc przerażony z wizją koszmaru wciaż przed oczyma.

Całowali się tuląc się do siebie i śmiejąc,gdzieś w głębi lasu.To było tak realistyczne że Derek czuł oddech Stilesa, dotyk dłoni ,słyszał jego śmiech. A potem w jednej chwili zgniótł szponami ciało chłopaka, jak imadło miękki owoc.

Reszta była zbyt przerażająca by znów to przeżywać. Otworzył oczy.

Lecz Stiles leżał wtulony w niego z twarzą tak spokojną, i równomiernym oddechem że Derek mu tego zazdrościł. Kiedy po dobrych paru minutach ustabilizował swoje skołatane nerwy zmarszczył brwi patrząc jak chłopak odgania od siebie natrętne komarzysko kręcące się wokół jego ucha.


Stiles to mały,kruchy pełen zaufania i miłości chłopiec nie gotowy na cios jaki czasem życie serwuje na powitanie. Derek pochyla się i składa na jego ustach szybki pocałunek wsłuchując się jak młody wypuszcza z nich cichy jęk. Bał się że będzie w stanie skrzywdzić osobę która znaczy dla niego najwięcej.Dobrze wie, co musi zrobić.

Nigdy nie myślał ,że może być tak banalny. Jednak nigdy nie sprawił by Stiles się go bał, albo by przestał mu ufać. Stiles nie powie mu,że muszą przestać się widywać. Więc to działka Dereka.

Nie chce być tym złym. Nie chce stanąc przed Stiles'em i złamać mu serca. Naprawde, nie chce. I nie może, ale zrobi to. Bo to jedyne wyjście ,w całej tej sytuacji.

*

"Nie możemy tego dłużej ciągnąć" Rzekł ochryple Derek

Stiles nie przestał uderzać palcami o kierownicę Jeepa w rytm wlasnej muzyki, oczyma wodząc po ulicy."Co?Czego?"

"Tegoo"

Brew chłopaka uniosła się ku górze kiedy przelotnie spojrzał na siedzącego w fotelu pasażera Dereka.Jego twarz wygląda na mało zaciekawioną bezsensownym bełkotem wilkołaka.

"Przestań pajacować, Stiles" Poprosił go

"Ty w ogóle zdajesz sobie sprawę ,że prosisz o niemożliwe?"

"Musimy zerwać"

Samochód jest cichy, z wyjątkiem ryku silnika.Stiles nie stuka już w kierownicę ani nie spogląda w stronę mężczyzny.

"Oh" mówi, mając nadzieję że nie brzmi jak zraniona nastolatka."To um, zdumiewające biorąc pod uwagę fakt że pare miesięcy temu oznajmiłeś że nie jesteśmy w żadnym związku."

"Musimy przestać się widywać"

Stiles chrząka,wiercąc się w fotelu"Jaki dasz mi powód? Pójdziesz w stronę Zmierzchu z tym całym Jestem zbyt niebezpieczny, czy może tradycyjnie -to nie ty, to ja?"

"Jest wiele powodów" wzdycha czując się nagle bardzo zmęczonym.

"Rozmyśliłeś się i już nie lubisz penisów?" Docina mu ,czując jak skóra cierpnie na jego karku.

"Stiles" Derek przygryzł wargę, bo faktycznie mogło tak to wygladać z boku.

"No co,to doskonałe pytanie odkąd zacząłeś unikać kontaktu ze mną, nawet jeśli spodobały Ci się pocałunki. A może, to było tylko na pokaz?"

"Wiesz dlaczego to robię?Bo masz siedemnaście lat.I moja...orientacja-" Brzmi jakby był urażony,ze użył tego słowa" Nie ma z tym nic wspólnego. Jestem od Ciebie o wiele starszy,to nie w porządku." Poinformował go

"Wykład o prawie stanowym,zapewnił mi tata. Dziękuję,ale generalnie znam to na pamięć.Nie to ,żebyś nie przestrzegał prawa,nie?" Derek patrzy jak młody oblizuje nerwowo wargi i ukradkiem spogląda w jego stronę czekając na jakąś reakcję.Po czym mówi dalej: "Wiesz,że to nie legalne tylko wtedy, gdy trzymał byś łapę w moich majtach. Czego nie robisz. I czego po cichu żałuję,ale nadal nie usłyszałem dobrego powodu dla którego mielibyśmy przestać robić to,co robimy."

"Nie powiem,że jestem dla Ciebie największym zagrożeniem.Bo mimo,że to prawda to nie jesteś w niebezpieczeństwie ,nie bardziej niż gdy się nienawidziliśmy. Chodzi o to,że im dłużej ze sobą będziemy; twoje życie będzie coraz gorsze.A poza tym" Kontynuuje,uniemożliwiając Stilesowi przejście do kontrataku"Popełniłem błąd,całując Cię i pozwalając na to."

Palce chłopca zaciskają się w złości na kierownicy." Błąd?" Powtórzył

"Tak" Mówi i wie,że to definitywny koniec.

Stiles zatrzymuje wóz,bo ewidentnie dotarli już pod stary dom Hale'ów.Wyjmuje kluczyki i tępo wpatruje się w las za szybą. Przez moment milczy, co ani troche nie podoba się Derekowi. "Błąd" dodaje po chwili,próbując stłamsić w sobie narastającą złość zmieszaną z odrobiną niepokoju.

"Oboje zasługujemy na coś lepszego" Burknął przygryzając wnętrze policzka. Nie spojrzał w stronę chłopca gdy usłyszał wydobywające się z jego gardła warknięcie,nie czekał nawet na odpowiedz. Niepostrzeżenie wymknął się z Jeepa i jedyne o czym Stiles myślał to, to jak bardzo udany był ich związek...

*

Kiedy Erica zadzwoniła do niego dwa dni później, odłożył pada pauzując rozgrywkę Cod'a zapychając sobie buzię garścią kręconych frytek,odebrał telefon.

"Cześć Stiles...Wiem że sprawy troche się spieprzyły ostatnimi czasy ale może,mógłbyś tutaj przyjechać?" Ton jej głosu jest trochę niższy niż zwykle,zupełnie jakby nie chciała być usłyszana.

Oparł się plecami o łóżko."Do Ciebie?" Spytał,bo bardzo lubił odwiedzać ją i jej mame.Więc mógłby to zrobić.Przecież nie ukrywał sie przed światem jak zraniona dziewczynka.

"No,nie. My...Zgubiliśmy Dereka na jakiś czas,ale spokojnie.Znalazł się tylko że...nie chce wyjść."

"Może to jego osobisty wybór Erica." Przerwał zastanawiając się nad czyms intensywnie."Nie możesz zawsze wyciągać przestraszonych istot z szafy"

Stiles jest pewien że blondynka przewraca teatralnie oczami po drugiej stronie." Zamknij się,on zaszył się w jaskini." Poinformowała go" Myśleliśmy że poluje tam na pumę,ale jest tam od tak dawna.I nie chce wyjść." Dodała z niepokojem w głosie.

"Niby dlaczego?"

"Bo ma depresję."

Stiles wrócił do gry próbując zestrzelić jak najwięcej albańczyków z jednego magazynku, trzymając telefon między policzkiem a ramieniem." Dlaczego ma depresję?"

"Jezu- jak myslisz ,dlaczego?"

Chłopak spoglada na kontroler na swych kolanach "Słuchaj,to nic wielkiego. Może on poprostu chce być sam." Mówi przygryzając wargę by nie powiedzieć czegoś niemiłego.

"Jasne,wiesz że to nie prawda. Proszę Stiles,nie musisz zostawać na dłużej. Poprostu spraw żeby stamtąd wyszedł."Prosi

Młody nie waha się ani chwili w złości rzucając padem przez pokój. "To on ze mną zerwał Erica!" Krzyczy do słuchawki

"Wiem,a tobie nadal na nim zależy. Więc chodź tutaj i nam pomóż." Stiles słyszy jakieś głosy w tle i rozpoznaje w nich Isaac'a."Wyślę Ci mapę,i Stiles..."Przerywa dodając po chwili" Pośpiesz się,on na nas warczy."

Młody mlasnął językiem ale wstał z podłogi."Dobra" Westchnął rozłączając się, musiał wreszcie ruszyć z miejsca.

 Na dworze już dawno panował mrok i Stiles nie był pewien czy jest szczęśliwy że pełnia księżyca jest właśnie dziś. Wiedział co to oznacza dla Dereka i mimo że przez ostatnie dni nie chciał o nim myśleć,podświadomie i troche z przyzwyczajenia martwił się.Blask księżyca oświetlał mu ścieżkę, którą sam sobie wyznaczał. Znalazł ich gdzieś głęboko w lesie,po mniej więcej półtorej godziny.
Erica,Isaac i Boyd stali niespokojnie pare metrów od wejscia jaskini. Kiedy Stiles był już bliżej głośne wycie dochodzące z wnętrza ustało.

"No cóż,ktoś tu bardzo dramatyzuje" Chłopak wyszeptał,wpychając ręce w kieszenie bluzy."Co mam niby zrobić?" Pyta bo nie bardzo potrafi się odnaleźć.

Isaac nawet nie odpowiedział, doskakując do niego i zamykając go w uścisku.

Do ich uszu dobiegł cichy pomruk i Stiles miał ochotę uciąć to jakimś sarkastycznym przytykiem bo Derek nie miał prawa po tym wszystkim grać z nim w wielkiego złego Alfę.

"Chodź" Blondynka odciągnęła chłopaka dodając po chwili" Idź i z nim porozmawiaj"

Stiles wychylił się w przód jakby zaglądał do jaskini. "Co jeśli mnie zje?"

Boyd prychnął" Jezu, idź tam!"

Stilinski spoglądał za siebie lecz podązał naprzód. Gdy dotarł do wejścia wytężył wzrok, próbując ujrzeć coś więcej lecz jedyne co sączyło się z jaskini to ciemność.

Zrobił kilka kroków, wzdychając.

"Dalej koleś,daj spokój twoje stado wariuje. Wyjdź i pozwól im się tobą zająć.Przestań być samotnikiem i- naprawde się o Ciebie martwią." Mówi starając się utrzymać swoje serce w normalnym rytmie.

"Powiedz im,żeby sobie poszli" Głos Dereka jest szorstki,brzmi jakby walczył ze sobą. Ze swoim wilkiem. Z naturą.

Młody nabiera powietrza w płuca."Nie zostawią Cię tutaj."

"Kazałem im iść.A nie dzwonić po Ciebie."

Wzrusza ramionami "No to nie podziałało." Poinformował go.Z zakłopotania wykopuje kilka większych kamieni patrząc jak wpadają w podskokach w głąb jaskini i giną w ciemności. "Czemu to robisz?Czemu się tak zachowujesz? Nie wydawałeś się zainteresowany tamtego wieczora w Jeepie."


Derek wypuszcza miękkie warknięcie, a Stiles słyszy jak wstaje z ziemi."Chce być sam"

"Mówiłem im."

Mógłby się przestraszyć, gdyby nie spodziewał się tych dwóch czerwonych tęczówek wpatrujących się w niego. "Myślisz że mi nie zależy"

"Skąd mam to wiedzieć, skoro nigdy nie mówisz mi co czujesz."

Derek robi krok .Oczy młodego przystosowują się do mroku,teraz jest w stanie dojrzeć sylwetkę mężczyzny nienaturalnie rzucającego się przed siebie,warczącego." Niszczysz mi życie"

Stiles jest przerażony,ale prycha."Bo ty byłeś zajebiście pozbawiony wad ,kiedy przyszłeś do mnie, huh?"

"Miałem.Kontrolę" Cedzi każde słowo

Młody mruży oczy wytężając wzrok w ciemności "Nie miałeś nic.I tak,może wszystko się układało bo nie miałeś nic co mógłbyś stracić. Nie mówię że nie brałem udziału w budowaniu twojego stada, albo porządkowaniu twojego życiowego gówna, ale ty tutaj mieszasz fakty!"

"Pomnażasz nieporozumienia,Stiles" Rzekł Derek,a jego głos jak groźba,jakby za łatwo i za szybko zmieniał się z człowieka w wilka.

Stilinski robi kilka kroków w jego stronę "To ty zacząłeś tą kłótnię. To ty zawsze wszystko komplikujesz Derek, ja tylko staram się złożyć wszystko w całość. Pomóc.ułatwić Ci niektóre rzeczy,ty samolubny palancie!Nie masz prawa mówić mi ,że jest inaczej."

Głos Dereka jest cichy,i nagle jego ciało jest centymetry od Stiles'a łaknąc bliskości. "Ja...Sprawiasz ,że chcę."

Stiles wyciąga ręce i kładzie je mężczyźnie na ramionach."To dobrze,Masz do tego prawo." Informuje go.

"Nie do wszystkiego." Spuszcza głowę i pociera nosem o policzek chłopaka."Nie chcę Cię ranić"

"To tego nie rób." Mówi prosto,ledwie powstrzymując się od pomruku pełnego entuzjazmu.

Czerwone oczy Dereka słabną."Nie potrafię...Ostatnim razem...Jeśli nie byłbym tym zranionym, ranił bym Ciebie.A nie chcę Cię krzywdzić."

"Derek" Szepcze "To nie działa w ten sposób." Dodaje,kręcąc głową ze zrezygnowaniem.

"Właśnie że tak,w moim przypadku "

"Nie musi tak być.Oboje możemy byc szczęśliwi, przysięgam."

"Nie mogę...Nie mogę ryzykować."

"Jesteś taki samolubny,to wszystko nie kręci się tylko wokół Ciebie Derek!Co ze mną?Co z tym czego ja chcę?"

"Nie chcę ryzykować ,że Cię zabiję!" Krzyczy,i wszystko nagle cichnie.

Stiles opuszcza dłonie wzdłuż swego ciała,mrugając z niedowierzaniem "Co takiego?"

"Miałem sen" Cofa się o krok do tyłu przeczesując dłonią włosy." I nie chcę o tym mówić."

"Śniło Ci się ,że mnie zabijesz?" Pyta,i mysli że cienie które widzi poruszają się jakby Derek przytakiwał."Jaja sobie robisz?"

"Nigdy bym z tego nie żartował." Mówi z powagą w głosie.

"To tylko sen."

"Który może się spełnić,Stiles. W tym tkwi problem. Mogę stracić panowanie nad wilkiem kiedy jesteśmy razem, kiedy się dotykamy." Bierze nierówny oddech w płuca "Mógłbym Cię zabić, nie mając tego na mysli, to mógłby byc wypadek i ty- rozpadł byś się na kawałki w moich rękach."

Stiles śmieje się, właściwie to angażuje w to całe swoje ciało wyginając się w łuk, i ten dzwięk wstrząsa Derekiem. "Nie jesteś jak Hulk!"

Nie wie co ma na to odpowiedzieć, więc pozwala młodemu mówić dalej.

"Ty- Boże,jestes totalnym idiotą. Nie mogę uwierzyć ,że pozwoliłeś by jeden głupi koszmar wszystko zniszczył." Stiles sięga po niego wspinając sie na palcach by go pocałować.Chłopak wie,że nawet jeśli Derek nie odpowiada to i tak dobry znak bo ostatecznie nie odsuwa się od niego." To nic nie znaczyło.Nie zerwaliśmy."

"Stiles"

"Jesteśmy razem. A ty jesteś idiotą. I masz stąd wyjść ,wsiąść do Jeepa i zdrzemnąć się na moim łóżku.Wyglądasz jakbyś nie spał od dwóch dni."

"Nawet mnie nie widzisz."Zauważa ,nadzwyczaj słusznie

"I co z tego?" Wzrusza ramionami."Z resztą,umówimy się na randki." Dodaje

"Co?"

"Nie możemy zerwać, wrócić do siebie i nie randkować. Takie są reguły w ludzkim świecie,Derek." Uśmiecha się do siebie i dopiero po chwili orientuje się zę Derek go obserwuje."Teraz jesteś moim chłopakiem,a ja twoim" Tuli ramiona wokół szyi mężczyzny." Jeśli masz jakiś powód dla którego nie powinniśmy być razem- A nie masz go, bo totalnie na mnie lecisz i wszystkie twoje argumenty sa głupie-to przemów teraz albo na zawsze pozostań w pokoju. Czy jakoś tak." Mówi,a potem całuje Dereka nie dopuszczając go do głosu.

Hale w końcu przytula go do siebie akceptując wszystko,i Stiles słyszy na zewnątrz śmiech Erici. Kiedy odrywaja się od siebie mówi: "Bierzesz mnie w piątek wieczór na randkę.Możesz przyjechać po mnie Camaro."

"Wiesz co to oznacza?"

"Hm?"

"Musimy powiedzieć twojemu tacie."

"...oh."

"Musimy" Naciska.

"Czemu zachowujesz się jak rycerz  z tych gotyckich powieści? Urodziłeś się w latach dziewięćdziesiątych." Jęczy odchylając głowę w tył.

"Urodziłem się w '88 głupku" Derek całuje go krótko i szybko "I musimy mu powiedzieć,bo nie chcę żeby wrzucił mnie znowu do więzienia kiedy się o nas dowie. Nie jestes najlepszym materiałem w dotrzymywaniu tajemnic."

"Czekaj.To...Zgadzasz się? Zgadzasz się być moim chłopakiem?"

Derek  śmieje się chowając twarz w szyi młodego." Chcesz nosić moją kurtkę do szkoły Stiles? No wiesz,żeby wszyscy się dowiedzieli?"

Stiles przytula sie najmocniej jak tylko potrafi w ciało mężczyzny,a radość jaka się z niego sączy wypełnia nozdrza Derek'a i rekompensuje wszystko co do tej pory przeszedł" Mógłbym?Pozwoliłbyś mi?Bo właściwie to-"

Derek całuje go w usta po czym mówi: "Popracujemy nad tym"

7 komentarzy:

  1. Kolejne świetne opowiadanie, każdy wpis lepszy od poprzedniego (o ile to w ogóle możliwe). Jesteś świetna!!! Dłuugo czekałam na kontynuacje i zdecydowanie warto było!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mam pojęcia czy to możliwe (widocznie możliwe,skoro do tego doszło).Fakt nie śpieszyłam się z pisaniem,ale to cała ja:) Niestety to już koniec tej serii,której nawet nie nazwałam. Wspaniale ,że się podobalo :)

      Usuń
  2. Zostawiłam sobie to opowiadanie na dziś :3
    I dzięki, bo zaczęłam czytać przy obiedzie i w ten sposób, jem już od 30 minut, bo skaczę z emocji i czytam sobie najlepsze fragmenty po pięć razy <3
    Cudowne, słodkie i takie realistyczne (jak na Teen Wolfa oczywiście) <3
    Warto było czekać, bo coś czuję, że przez ten tydzień będę to czytać dzień w dzień <3

    Czekam na więcej Stereka :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetne. Twoje opowiadania nigdy mnie nie rozczarowały <3 Ja chce kontynuację z Stilesem w kurtce Dereka w szkole, proooosze ;-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Awwwwww.... to było słodkie :3 Zdecydownie chce więcej i będę czekać :) Weny życzę

    OdpowiedzUsuń
  5. WOW! Podoba mi się :D Ja chce ciąg dalszy, chcę przeczytać jak Stiles idzie w tej kurtce do szkoły :P Świetnie piszesz :) Czekam na następne opko. Weny, weny i jeszcze raz weny ;)
    Kuroshi

    OdpowiedzUsuń