Translate

wtorek, 19 listopada 2013

Jeśli jesteś masłem orzechowym, to ja jestem jak dżem w tej kanapce

Aidi Art.
Przepraszam, musiałam to zrobić. Musiałam napisać coś krótkiego, gdy to zobaczyłam. MUSIAŁAM ♥.

"Poważnie? Co jest, ja,Stiles!"

"To tylko FIFA" zachichotał chłopiec spokojnie naciskając guziki swojego joystick'a. Bóg jeden wie jak bardzo starał się w tej komicznej sytuacji nie antagonizować jeszcze bardziej Dereka.

Jeśli Scott kiedykolwiek wpadłby do pokoju i zobaczył co się dzieje, Stiles był pewien, że jego najlepszy przyjaciel zrezygnuje z czynienia tej funkcji do końca życia. Bo Derek był starszym bratem Scott'a,  i był we wszystkim od niego lepszy. Sęk w tym ,że Derek był też znacznie zabawniejszy gdy Scott'a nie było w pobliżu. Czuł się jak zdrajca myśląc w ten sposób, ale cieszył się że Scott spędza większość wolnego czasu z Argentówną. Stiles mógł bez przeszkód przychodzić do domu McHale'ów i udawać ,że szuka Scotta gdy naprawde chciał spędzić trochę czasu z jego bratem.

Zaskoczeniem było,że Stiles wcale nie myślał o Lydii. Jak miał w zwyczaju dotychczas. Oczywiście atrakcyjność Dereka, jego gęste czarne brwi, orli nos i mocno zarysowana szczęka nie miały z tym nic wspólnego. Jasne?

Był dla niego obojętny zwłaszcza gdy czuł jego umięśnione udo pod swoją nogą, siedząc bardzo, bardzo blisko. Wciąż w swym stroju lacrossa, spocony, napinając barki i mięśnie; ze zdenerwowaniem krzywiący się do ekranu gdy wciskał guziki kontrolera i nadal nie mógł strzelić bramki.

"Grałeś w to wcześniej?" zapytał młody ,starając się powstrzymać kpiący uśmieszek i Derek warknął ostrzegawczo na niego pauzując rozgrywkę.

Nie oszukasz mnie,dziwaku. Czubki uszu robią Ci się czerwone.

"Jedyne co dzisiaj strzeliłeś to właśnie teraz ,niezłego buraka." Zaskomlał radośnie Stiles, wyciągając dłoń w stronę jedwabiście miękkich włosów mężczyzny i podstępnie przeczesał je palcami ,nim pstryknął go w ucho.

"Zamknij się i graj tę cholerną grę, Stiles!" Burknął nadąsany zaciskając zęby.

"Chcesz zacząć od nowa? Zmienimy Ci zawodnika, albo drużynę." Zachichotał "Całkiem dużo do mnie tracisz." Jasne, Stiles to taki typ człowieka który uwielbiał dokuczać, i nie mógł nic na to poradzić. Czerwony ze wstydu Derek to prawdopodobnie najsłodsza rzecz jaką kiedykolwiek widział. Oh, z wyjątkiem tego zdjęcia na którym przedszkolny Derek w swej piżamie w Batmana przytulał Scotta; to definitywnie zajmowało drugie zaszczytne miejsce i Stiles nigdy nie pozwoli dorwać Scottowi tego zdjęcia bo wie,że już nigdy by go nie ujrzał.

"Twierdzisz, że przegrywam?! Nie przegrywam !!" Zaprotestował naprężając się i Stiles tylko prychnął.

"Tak, bo wynik 5-1 wcale nie jest żałosnym wynikiem." Rzucił przewracając teatralnie oczami, a potem wstał i ciągnąc za rękaw Dereka rzekł: "Zrobisz mi coś do jedzenia?"

"Naleśniki?"

"Ugh, robisz najgorsze naleśniki na świecie. Serio. Kto przypala naleśniki? TADA!!! Ty.
" Stiles zadrżał ze śmiechu,zauważając jak jego kompan rzuca joysticka na kanapę i podnosi się by pchnąć go w stronę kuchni.

"To był jeden jedyny raz."
"Będę Cię wielbił na wieki jeśli zrobisz mi kanapkę z masłem orzechowym i dżemem." Poprosił, zalotnie trzepocząc rzęsami. Co tak naprawde wyglądało bardziej komicznie. Coś a'la roszpunka szuka swego księcia próba #357.

"Wyglądasz jakby Ci coś wpadło do oka." rzucił Derek przez ramie, wyciągając składniki z lodówki.

"Nie udawaj. Kochasz mnie i nie wiesz jak przestać." Stiles wskoczył na blat przyglądając sie mężczyźnie z uśmiechem na twarzy.

"Tak, jasne" Mruknął przewracając oczami. Lecz nie mógł opanować rozbieganych dłoni i czule zmierzwił włosy chłopaka gdy ten oplótł się całym ciałem wokół niego ,przytulając w podziękowaniu za kanapkę.

A teraz mój mózg wysiada, i chyba muszę iść spać zanim stanę się Zombie,zacznę zjadać ludzkie mózgi, i wszyscy będziecie musieli nosić kombinezony chroniące ,jak te astronautów.
Zawsze chciałam mieć taki.
Jest 3. nie najlepsza pora na dodawanie czegoś, bo nie wiem właściwie o co chodzi. Guh.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz